Brat mojej mamy, Stefan, od wielu lat jest wdowcem. Wujek Stefan był bardzo dobrym człowiekiem. Niestety, odszedł zbyt wcześnie. Wujek Stefan miał syna; tego lata ogłosił rodzinie, że się żeni – ze swoją narzeczoną. Wujek Stefan jest na emeryturze i nie ma obecnie zbyt wiele pieniędzy, jeśli chodzi o kwestie finansowe… Krótko mówiąc: w tamtym momencie nie był gotowy na uroczystość zaślubin swojego syna.
Brat matki jest bardzo życzliwym człowiekiem i nie czuł się dobrze, nie mogąc zapewnić synowi odpowiedniego prezentu. Postanowił przenieść na niego własność pewnej ziemi i stojącego na niej domu. Matka i ja długo próbowaliśmy go przekonać, żeby tego nie robił, ale bezskutecznie – posunął się nawet do wizyty w kancelarii notarialnej.
Chciał, aby jego dzieci czuły, że mają coś swojego. Razem z mamą wielokrotnie próbowałyśmy przekonać go do zmiany zdania, ale nic z tego nie wyszło – w końcu zrealizował swój plan.
Stefan po godzinie poszedł do notariusza. Wrócił stamtąd w dziwnym nastroju. Poprosił matkę o pożyczkę, a potem zmienił zdanie. Okazało się, że notariusz zapytał go, czy na ich posesji jest stajnia, czy garaż. Jeśli to był garaż, to poradził Stefanowi, żeby wstawił tam okno, żeby mógł tam spędzić starość. Notariusz opowiadał Stefanowi o różnych sytuacjach życiowych, z którymi miał do czynienia.
Mama i ja byłyśmy zaskoczone, że obcy człowiek tak szybko przekonał naszego wujka do zmiany zdania. Mama pożyczyła pieniądze wujkowi, wierzymy, że będą razem mieszkać, wszystko będzie się układać.