Urodził mam się drugi syn. Już w szpitalu odwiedzali nas radośni krewni. Twarze dziadków były szczęśliwe, wszyscy życzyli mi zdrowia, szczęścia i wszystkiego, co najlepsze.
A ja miałam w głowie jedną myśl – jak teraz pomieścimy się w naszym ciasnym jednopokojowym mieszkaniu, teściowa i teść mają trzypokojowe mieszkanie, moja mama i siostra – przestronny dom, nikt nawet nie myśli, że nam w piętnastometrowym pokoju będzie, delikatnie mówiąc, trochę ciasno.
Rodzice mojego męża mają piękny dom na wsi, ogródek warzywny, rzekę w pobliżu. Przenoszą się z miasta na wieś i nie reagują na nasze prośby o zamianę mieszkań.
Tylko raz moja teściowa powiedziała mi: “Jesteśmy w sile wieku, śpimy niespokojnie, każdy z nas ma swój pokój, a w dużym pokoju oglądamy telewizję i spotykamy się z gośćmi”.
Chyba uważa, że we my we czwórkę będziemy spać bardzo spokojnie, głowa przy głowie, poza tym – regularny płacz dziecka…
Wszystko to przeszło mi przez głowę i chyba odbiło się na mojej twarzy, bo krewni zaczęli aktywnie ograniczać swój program gratulacyjny i pospiesznie rozchodzili się w różnych kierunkach.
Po pożegnaniu uśmiechnęłam się smutno do mojego męża: “No, to jak myślisz kiedy pójdziemy do domu?”.