Mogę powiedzieć, że mam ogromne szczęście, że mam męża. Jest on dla mnie niemalże idealnym mężczyzną! Ale absolutnie idealny człowiek, niestety, najwyraźniej w życiu nie istnieje. Mój mąż jak okazało się z czasem, miał jedną małą wadę: był nadmiernie towarzyski, otwarty i sympatyczny. Niektórzy mogliby pomyśleć, że nie ma w tym nic złego, ale…
Robert przyjaźni się z kobietami. Mimo, że nie ukrywa przede mną korespondencji i nie ma tam nic podejrzanego, nie podoba mi się to. Od lat koresponduje z byłą współpracownicą. Helena dawno temu wyszła za mąż i wyjechała z mężem za granicę, ale nigdy nie zniknęła z naszego życia. Do dziś jej nazwisko jest obecne w naszym domu.
Gdy w pracy lub w podróży przydarzy mu się coś niezwykłego i godnego uwagi, o wydarzeniu natychmiast dowiadują się dwie kobiety: ja i jego dawna koleżanka. Gdy ma podjąć ważną decyzję, konsultuje się nie tylko ze mną, ale i z nią. Robert wszystko omawia z Heleną. Od czasu do czasu prowadzi z nią rozmowy o sprawach, które dotyczą tylko nas! Jestem tym zdegustowana.
Po raz kolejny chcę powiedzieć, że to doskonały mąż. Wszystkie nasze obowiązki domowe są podzielone po równo. Ponadto dobrze zarabia. Regularnie spędzamy razem czas: Robert zabiera mnie do kina, do teatru i do restauracji. Tylko ja wciąż nie rozumiem, dlaczego on potrzebuje obcować z inną kobietą.
Może moje zachowanie wydaje się głupie, ale zaczęłam już być zazdrosna o męża. Nie czuję zazdrości w stosunku do żadnej z innych dziewczyn, z którymi pracuje.
Nie potrafię zrozumieć, czego mu brakuje? Po co mu ta znajomość?
Co sądzicie o tej historii?