– Nie wiem, dlaczego ona urodziła dziecko, skoro myśli tylko o swojej karierze i wyglądzie – skarży się Ewa.
Syn kobiety ma 30 lat. Jest odnoszącym sukcesy politykiem, ale jego żona osiągnęła znacznie większe wyżyny. Choć jest o dziesięć lat starsza od męża, nie miała czasu urodzić dziecka. Macierzyństwo nie wchodziło w zakres jej planów.
Synowa Ewy starała się udowodnić wszystkim, że odnosi sukcesy, więc bała się, że straci czas. Małżonkowie oczywiście pomagali sobie nawzajem, ale rzadko widywali się w domu. Każde z nich było zajęte pracą. Kupowali mieszkania, samochody, wille, ale w ich domu nie było szczęścia.
Ewa już myślała, że nie będzie miała wnuków. Była przyzwyczajona do gosposi w mieszkaniu syna, ich wakacji, jedzenia w restauracjach i drogich prezentów, tyle że cały czas było jej żal syna.
I nagle usłyszała wiadomość, że synowa jest w ciąży. 40 lat, a ona postanowiła urodzić . Tylko wcześniej uprzedziła całą rodzinę, że nie będzie kurą domową- trzeba szukać niani.
– Synowa nie wyszła z biura aż do porodu. Wody jej odeszły na spotkaniu. A na oddziale położniczym cały czas pikał jej telefon. Myślałam, że po wyjściu ze szpitala pójdzie prosto do biura – mówi babcia.
Synowa została pokonana przez hormony. Dosłownie trzęsła się nad synem – nawet nie spała przez pierwsze noce, bojąc się, by nie przegapić momentu, gdy dziecko się obudzi. Potem wpadła w rytm i uspokoiła się. Sama wszystko robiła przy dziecku, nawet nie pozwalała babci zbliżać się do wnuka.
Gdy synowa przestała karmić, natychmiast poruszyła temat powrotu do pracy. Ogłosiła tę informację pod pretekstem, że jej zastępca nie radzi sobie, a firma rozpada się na jej oczach. Niani dla syna szukała długo, bo nie mogła w pełni zaufać obcej osobie. A potem zaproponowała teściowej, by za pieniądze pilnowała dziecka – a ta się zgodziła.
W ten sposób Ewa została nianią własnego 9-miesięcznego wnuka. Przez pierwszy miesiąc wszystko szło gładko. Synowa dobrze się czuła, a babcia nie narzekała.
– W weekendy ja odpoczywałam, a dzieci zajmowały się wnukiem. Tylko czasem synowa dzwoniła i prosiła o pomoc, gdy była jakaś awaria. A potem zwolniła gosposię i zaczęła prosić mnie o sprzątanie i gotowanie. Oczywiście za opłatą. Ale z noworodkiem trudno było sobie ze wszystkim poradzić – opowiada Ewa.
Pewnego dnia synowa wróciła do domu w porze obiadowej i zobaczyła syna nie w łóżeczku, ale w kojcu w kuchni. Jej teściowa w tym czasie myła lodówkę. Celowo zostawiła tu chłopca, żeby nie musiała ciągle biegać do pokoju na drugim piętrze.
– Nie poszłaś na spacer? Dlaczego on jest w kojcu, a nie w łóżeczku? – Synowa oburzyła się.
– Lodówka tak śmierdzi, że nie chcę jej nawet otwierać. Dziecko zaśnie, a potem wyjdziemy na dwór.
– Nie rozumiem za co płacę ci tyle pieniędzy. Potrzebuję, żeby moje dziecko było nakarmione, zdrowe i zadbane. A lodówkę możesz umyć w innym czasie.
Następnego dnia gosposia znów pojawiła się w mieszkaniu syna. Ale synowa zaczęła uważnie obserwować, czy teściowa przestrzega codziennej rutyny, czy wystarczająco troszczy się o dziecko, nie robi mu krzywdy. Czepiała się Ewy za każdy smark i stłuczone kolano.
– Prawdopodobnie wynajęła gosposię, żeby mnie szpiegowała. Umieściła też kamery w całym mieszkaniu. Bałam się nawet iść do łazienki, bo mi płacą! – skarży się emerytka.
Po kolejnej uwadze babcia powiedziała, że rezygnuje z pracy. Ma dość tego, że jest karcona jak uczennica. Niech zatrudnią nianię. Synowa zaczęła oskarżać krewną, zasypywać ją przykrymi słowami i obrażać.
Ewa co prawda zrezygnowała, ale od tego czasu nie wolno jej widywać wnuka. A teraz jej syn staje po stronie żony, obwiniając o wszystko matkę.
– Nie jestem robotem! Żal mi zarówno syna, jak i wnuka, ale nie zamierzam się ugiąć przed synową – komentuje kobieta.
Zmieniają opiekunki jak rękawiczki – nikt nie jest w stanie znieść takiego czepiania się. Gdyby synowa od razu ją przeprosiła, może zmieniłaby zdanie. Ale teraz nie ma już odwrotu.