To zdarzenie miało miejsce zaledwie kilka miesięcy temu. Mam przyjaciela, myślę, że czytelników nie będzie obchodziło jak ma na imię. Mój przyjaciel ma wspaniałą rodzinę: piękną i mądrą żonę oraz czwórkę dzieci. Widać, że po licznych porodach, a rodziła pięć razy, jedno dziecko nie przeżyło, trochę przytyła, ale w sumie dzięki temu jej figura stała się jeszcze bardziej kobieca.
Często odwiedzają grób córki, wszystkie dzieci wiedzą, że miały młodszą siostrę, która zmarła. Żona mojego kolegi jest pogodną kobietą i bardzo domową. Jest wspaniałą kucharką, czyta dzieciom bajki na dobranoc. Nigdy nie marudzi i nie narzeka na swoje ciężkie życie. Jest bardzo uśmiechniętą, miłą, przyjazną kobietą, nazwałabym ją nawet ciepłą.
Jakiś rok temu mój kolega zakochał się w swojej energicznej, młodej sekretarce. Przeżyli zawrotny romans: była między nimi szalejąca namiętność, po prostu magiczny związek.
Jednak któregoś dnia postanowił zabrać swoją rodzinę na spacer za miasto. Tam właśnie jego najstarsza córka po cichu zadała mu pytanie o to, czy to prawda, że wkrótce ich opuści, skoro ma kochankę…
Nie odpowiedział od razu na pytanie córki, ale najpierw poszedł na spacer do parku, aby uporządkować myśli. Podczas spaceru przypomniał sobie, jak jego matka szalała po tym, jak jego ojciec odszedł. Potem przypomniał sobie, jak jego matka musiała ciężko pracować, żeby jej synowie mieli wszystko.
Jak potem zmarła, zanim skończyła pięćdziesiąt pięć lat. Po śmierci lekarz powiedział, że jej ciało było bardzo zużyte, jakby miała dziewięćdziesiąt lat.
Tego wieczoru mój kolega odbył długi spacer po parkowych alejkach i nie spiesząc się dotarł do domu.
Podszedł i przytulił swoją córkę i szepnął jej, że nigdy ich nie opuści. W tym momencie jego córka zarzuciła mu ręce na szyję i wdrapała się na jego kolana jak pięcioletni maluch. Po tym poprosiła go, aby powtórzył to, co powiedział wiele razy.
Kilka dni później kolega zwolnił sekretarkę z godziwym odszkodowaniem.
Jest mu teraz bardzo ciężko, ale stara się jak może. Stara się jak może, by wyciągnąć z głębi duszy chłopca, który kiedyś przytulał matkę, ocierał jej łzy i obiecywał, że nigdy w życiu nie opuści swoich dzieci. Mam przyjaciela, który jest ojcem i chcę wierzyć, że mu się uda.
Teraz jak przed laty, nazywa swoją żonę Rumiankiem, całuje ją rano i przed pójściem spać. Nie rozmawiali z żoną o sytuacji, bo nie mają jeszcze na to siły. Ale to tylko na razie! Może czas minie i na pewno będą mogli o tym porozmawiać.
P.S. Ponoć jeden z klasyków napisał, że związek kobiety i mężczyzny to tak naprawdę pusta kartka papieru i sami zapisują na niej swoje życie. Utracone zaufanie to pognieciona kartka.
I nawet jeśli spróbujesz ją wyprostować, to i tak zostaną na niej ślady.
Co o tym sądzisz?