Stałem w kolejce do kasy. Na taśmie były czyjeś artykuły spożywcze. Kasjerka je skanowała , a wtedy klientka oderwała wzrok od telefonu, spojrzała uważnie na wózek i zaczęła krzyczeć.
-Więc mówi pani, że to nie pani ? I że to w ogóle nie jest pani wózek? – kasjerka zapytała kobietę.
-Oczywiście, że to nie moje artykuły spożywcze. Wzięłam drogą kiełbasę, ser, małże. A tu zamiast tego jest coś innego. Tego nie wzięłam! Gdzie są moje artykuły spożywcze? Jej włosy kołysały się w rytm jej słów. I była wyraźnie niezadowolona z tego, co się stało.
Po tych słowach spojrzała na swojego faceta. Ten udawał, że w ogóle jej nie zna i był wyraźnie zakłopotany tym, co się działo. Nawet się zarumienił.
-Idź poszukać naszych artykułów spożywczych! Weź się do roboty ! Próbują mnie zmusić do kupna tych kiepskich produktów!- kobieta mówiła z pretensjami.
Wszyscy w kolejce stali i słuchali jej krzyków.
-Niczego nie będę szukać. Te produkty są nasze. – powiedział jej towarzysz, który nie wyróżniał się ani wzrostem, ani budową.
– Jak to może być nasze? Mam dobrą pamięć. Idź i znajdź to co nasze ! – baba nie dawała za wygraną.
Ale on się nie ruszył.
Co się właściwie stało: kobieta szła z przodu i wrzucała do wózka drogie artykuły spożywcze. A mąż pchał wózek i był zszokowany cenami. Skończyło się na tym, że wyrzucił te droższe i włożył w zamian te tańsze.
Żona nie widziała, co on robi. Robiła zakupy i jednocześnie rozmawiała przez telefon.
A kiedy doszli do kasy towar zaskoczył jego żonę.
-Dlaczego stoisz? Idź poszukaj mojej kiełbasy i sera i innych rzeczy. – kobieta nie odpuszczała.
-Kochanie, nie ma co przeklinać. To ja zamieniłem zakupy spożywcze. Po co przepłacać za kiełbasę i sery? A słodycze są takie same. Zamiast krewetek, są małże. Nawet jeśli są małe. To ty ostatnio postanowiłaś oszczędzać – powiedział mąż.
-Och, ty… bezwstydniku. Dlaczego mi to robisz? Czy chcesz, żebym straciła zdrowie? Czyżbyś chciał zostać wdowcem ? O jakiej ekonomii mówisz? Nie zamierzam oszczędzać na zdrowiu! Sam jedz to zgniłe coś! I tanie kiełbasy też! – W tym momencie kobieta bierze ser i rzuca nim w mężczyznę.
Ten robi unik i ser trafia w innego klienta. Wszyscy ledwo powstrzymywali się od śmiechu. Krótko mówiąc, wszystkie produkty stopniowo wróciły do koszyka. A kobieta uzbroiła się w nowy wózek i wróciła na zakupy. I pchała męża przed sobą. I widziała, że w domu jeszcze mu pokaże.