Temat teściowych i synowych, podobnie jak ojców i dzieci, jest tematem odwiecznym. Mężów wybieramy sobie same, ale teściowe za to są w pakiecie. W tym artykule opowiem Wam o mojej relacji z teściową.
Mojego męża poznałam, gdy byłam na studiach. On był doskonałym studentem, a ja wesołą studentką. Jak mówi powiedzenie, przeciwieństwa się przyciągają.
Tak więc ciągnęło nas do siebie. Po roku oświadczył się. Wziął na siebie wszystkie wydatki związane ze ślubem, przez pół roku studiował i pracował bez dnia wolnego, żeby wszystko było jak w bajce.
Miałam wokół siebie wielu chłopaków, ale wybrałam męża. Wydawał mi się idealnym kandydatem. Jednie zniechęcała mnie jego matka.
Po ślubie nasz związek nie układał się zbyt dobrze, głównie przez teściową. Teściowa zasypywała mnie wyrzutami, uwagami itp. I tak było od początku.
Nie akceptowała też naszego dziecka. Powiedziała przy mnie, że nasza córka nie jest córką jej syna, że jest tak samo głupia jak jej matka. Od tego momentu zerwałam z nią wszelkie więzi.
Ale nie mogłam się jej tak łatwo pozbyć. Pewnego dnia pojawia się w moim mieszkaniu z kartką papieru. I twierdzi, że zrobiła test DNA i wreszcie może mnie zdemaskować – dziecko nie jest jej syna.
Oczywiście ani ja, ani mój mąż w to nie uwierzyliśmy. I następnego dnia byliśmy już w laboratorium DNA.
Wynik zaskoczył wszystkich, matka nie była matką mojego męża. Prawdopodobieństwo macierzyństwa wynosiło zero procent, mój mąż został adoptowany, bo ona nie mogła mieć dzieci, a jej mąż chciał dziecka.
W ten sposób wszystko się wydało , czynisz zło, to je odbierasz.