Odpowiedziałam im chyba na wszystko….
Wspomnienia z dzieciństwa wywołują uśmiech na mojej twarzy i ciepłe uczucie nostalgii. Dobrze pamiętam, jak pomagałam mamie gotować i nakrywać do stołu na święta.
Moja mama bardzo lubiła gości i każde święta w naszym domu gromadziły wielu krewnych. Nawet jeśli moi przyjaciele odwiedzali nas na krótko, mama zawsze starała się nakarmić wszystkich pysznym jedzeniem i herbatą. Drzwi naszego domu były zawsze otwarte, a na gości zawsze czekał poczęstunek.
Staram się podtrzymywać rodzinną tradycję, zwłaszcza że od najmłodszych lat uwielbiałam gotować. Teraz bliscy przyjaciele i krewni zbierają się wokół stołu w moim domu na święta.
Na każde święta, które przygotowuję, staram się, aby było nie tylko smacznie, ale i różnorodnie, ciągle szukam nowych przepisów, podaję do stołu w oryginalny sposób.
Szkoda tylko, że wszystkie moje starania są przyjmowane przez gości jako coś oczywistego. Z biegiem czasu goście prawie przestali dziękować mi za ciepłe powitanie i pyszne jedzenie. Biorąc pod uwagę, że prawie wszystko ze stołu jest zjadane lub zabierane do domu przez gości, nie chcę wiele – chcę zwykłej wdzięczności. Chociaż fakt, że krewni nie wiedzą, jak lub nie chcą dziękować, nie jest najsmutniejszy.
Zawsze uważałam, że mój mąż zbyt surowo ocenia moich krewnych. Nie rozumie, dlaczego na każde święta zbieram kilkadziesiąt osób, z których większość nawet nie zaprasza nas na herbatę do swojego domu. Zawsze mu się sprzeciwiałam, tłumacząc, że nie chcę odmawiać kontaktu z tymi, którzy są moimi krewnymi. Moje zdanie jednak się zmieniło…
Zima i pierwsze wiosenne święta, krewni, jak zawsze, spotkali się w moim domu. Podczas tych spotkań zaczęłam zauważać, że moi krewni zaczęli robić nieprzyjemne komentarze i roszczenia wobec mnie. Jeden z nich stwierdził, że moja sałatka jest niedosolona, drugi miał w domu własne wino, smaczniejsze , trzeciemu nie podobał się mój strój – nie wyglądałam wystarczająco odświętnie.
Na początku starałam się puszczać te uwagi mimo uszu, ale podczas świętowania moich urodzin kielich cierpliwości się przepełnił. Na stole postawiłam moją ulubioną sałatkę, którą zawsze przygotowuję. Jeden z gości, zobaczywszy to danie z drwiną zapytał: “Marta , czy nie masz już oryginalnych pomysłów? Rezygnujesz z pozycji super gospodyni”. Reszta gości poparła jego inwektywy pod moim adresem przyjaznym śmiechem.
Nie zaczęłam płakać, chociaż było to bardzo obraźliwe, i zasugerowałam: “Uczcijmy następne święto u jednego z was. Biegniesz do stołu w moim domu, gdy tylko przekroczysz próg, i jakoś wszyscy zapominają podziękować. Jeśli jesteś znudzony moim jedzeniem, to nie przychodź na naszą rocznicę “.
Przy stole od razu zrobiło się cicho, wszyscy wpatrywali się w swoje talerze w milczeniu, bojąc się podnieść wzrok. Przez cały wieczór nie było prawie żadnej rozmowy przy stole, tylko sporadyczne ostrożne zwroty wymieniane między krewnymi. Żaden z krewnych mnie nie przeprosił, ale najważniejsze było to, że zrozumiałam, że bliscy ludzie to nie ci, z którymi masz wspólną krew, ale ci, z którymi dzielisz radość i smutek, którzy będą cię wspierać i dawać ci ciepło w każdej sytuacji.