Zerwałam wszelką komunikację z rodziną syna. Warunek wznowienia relacji – syn zrobi porządek ze swoją żoną.
Mnie ona nie będzie mówić, jak mam rozmawiać z synem i co robić z pieniędzmi.
Mówiłam synowi wiele razy przed tym incydentem, żeby porozmawiał ze swoją małżonką. Niech sobie sama wali w łeb, skoro tak bardzo to lubi, ale ja nie muszę.
Mamy bardzo ciekawą sytuację: nie wtrącałam się absolutnie do synowej, ale ona często dzwoniła do mnie, żeby wyrazić swoje niezadowolenie.
Po pierwszym spotkaniu z nią powiedziałam synowi, że nie lubię tej dziewczyny. Nie z powodu tego, co robiła, wręcz przeciwnie, zachowywała się skromnie.
Po prostu czułam, że ta osoba jest skandaliczna i bardzo irytująca. Nie lubiłam jej, ale i nie żądałam, żeby ją zostawił. Kiedy ogłosił, że się pobierają, powiedziałam, że przyjdę na wesele, ale poza tym proszę, żeby nie kontaktował mnie ze swoją żoną.
Mieszkam sama, mój mąż zmarł, gdy mój syn kończył szkołę. Szybko zaakceptował rolę mężczyzny w domu i zajął się niektórymi obowiązkami, co mnie ucieszyło.
Nie nadużywałam jego pomocy, ale czasami nie mogłam się bez niej obejść. Na przykład, gdy potrzebowałam pomocy w wyborze sprzętu, podniesieniu czegoś ciężkiego lub naprawieniu czegoś.
Nie wołałam syna każdego wieczoru. Zwykle odkładałam rzeczy, które mogły poczekać, aby mógł zrobić wszystko naraz podczas jednej wizyty.
Po ślubie mój syn przychodził raz w miesiącu. Ale nawet to wydawało się dla mojej synowej strasznie częste, o czym nie omieszkała powiedzieć mi przez telefon.
Odbyłam z synem więcej niż jedną rozmowę na ten temat. Telefony i wiadomości od jego małżonki są mi potrzebne jak rybie parasol. Mogę jakoś żyć bez informacji, że jest w ciąży, a mój syn zostawił ją samą w domu.
Gdyby była chora lub w niebezpieczeństwie, mój syn nie przyszedłby do mnie, przełożylibyśmy spotkanie i tyle. Ale jeśli wyszedł, wszystko jest w porządku.
I nie mogę powiedzieć, że dbam tylko o siebie. Po narodzinach dziecka dałam i łóżeczko, i wózek, i przewijak, i nawet kopertę z kasą.
Rodzice synowej coś nie kwapili się do pomocy młodej rodzinie. Nie pamiętam, żeby dali choć jeden okazały prezent, choć oboje pracują, mają jedną córkę. Ale to już ich sprawa.
Niedawno rozpoczęłam remont. Był już dawno zaplanowany, ale póki ci alkoholicy mieszkali nade mną, nie było sensu tego robić, regularnie zalewali.
Potem sprzedali mieszkanie, a nowi sąsiedzi niedawno sami je wyremontowali. No to teraz mogę wreszcie zrobić porządek u siebie.
Oszczędzałam pieniądze, więc nie prosiłam syna o nic. Wręcz przeciwnie, zaproponowałam mu taką opcję: on pomoże mi w remoncie, a ja dam mu za to pieniądze, które zaoszczędziłam na tym, że nie biorę fachowców.
Syn się zgodził. Ale mózg jego żony najwyraźniej nie ogarniał, aby zdać sobie sprawę, że jest to opłacalne. Od pierwszego dnia zaczęła dzwonić do niego, a potem do mnie.
Z zasady nie odbierałam telefonu. Ale mój syn ma głośnik, więc krzyki synowej słyszałam.
Pewnego razu przyszła z dzieckiem zrobić skandal.
– Nie trzymaj go z dala od rodziny, wynajmij fachowca, jeśli tak bardzo tego potrzebujesz!
Zawstydzony syn zabrał ją do domu, a ja postanowiłam, że faktycznie wynajmę fachowców. Nie zaoszczędzę pieniędzy, ale moje nerwy będą w porządku i nie będzie niepotrzebnych napadów złości.
Powiedziałam synowi o swojej decyzji i zapłaciłam mu za czas, który już na mnie poświęcił. Powiedziałam, że dopóki nie uspokoi swojej żony, nie będę się z nim kontaktować.
Nie chcę słuchać niepotrzebnych roszczeń, mam też swoje nerwy, mogę też nie dać rady i powiedzieć zbyt wiele…
To na razie ostatnie ostrzeżenie i zobaczymy, co się stanie.