Niepokój i płacz: Bardzo trudno jest opiekować się chorym rodzicem!

Bardzo trudno jest opiekować się chorym rodzicem, bez względu na to, ile ma lat, jak poważna jest choroba, jakie są szanse i nadzieje na wyzdrowienie.

Niezależnie od logiki medycznej i życiowej, serce rzadko się z nią zgadza.

Czasami męczy się i poddaje.

Innym razem szuka niemożliwych ścieżek, by osiągnąć jakieś zbawienie.

Najczęściej jednak rezygnuje, choć z trudem, i kocha do końca.

Pomyślałam o tym wszystkim, gdy tydzień temu zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka Monika.
Zaniepokojona, zapłakana i wściekła na los, opowiedziała mi o tym, w jakim stanie jest jest matka .Lekarze powiedzieli jej, że ma demencję, i prognozy wcale nie są optymistyczne.

Wyczułam, jak nie chciała zaakceptować prawdy i potrzebowała usłyszeć od kogoś słowa, które dałyby jej nadzieję.

Zdecydowała się na inne konsultacje i badania. Niestety potwierdziły one tę samą diagnozę.

Monika nie mogła znaleźć dla siebie miejsca i powtarzała tylko jedno: “I co teraz?

Mam stać i patrzeć, jak ukochana osoba zamienia się w wegetującą istotę?

Tak po prostu, bez możliwości zrobienia czegokolwiek?

Nie godzę się na to, że nie ma innego wyjścia…”.

Moja przyjaciółka nie miała pojęcia, jak dobrze ją rozumiem, ponieważ lata temu sama przechodziłam przez te wszystkie fazy strachu, rozpaczy i frustracji.

W żadnym momencie ból nie ustąpił.

Nie zniknęło też poczucie winy, że stoję z założonymi rękami i nie jestem w stanie nic zrobić.

Monika przypomniała mi o kilku “radach w życiu” rzuconych przez bliskich w tym trudnym czasie.

Jeden z nich brzmiał: “Nie próbuj zmieniać faktów.

Zaakceptuj, że nie ma lekarstwa, ale jest uwaga i odwaga”.

Spraw, by dni i godziny, które pozostały, były pełne miłości, czułości i odwagi

Brzmiało to dobrze i wydawało się łatwe do zrobienia, ale w praktyce tak nie było.

Jak dodać odwagi komuś, kto odchodzi, gdy samemu jest się oszalałym z przerażenia i żalu?

Potem przyszła druga rada: “Każdy ma prawo odejść z godnością. Nie można niczego ani nikogo zatrzymywać na siłę. Kiedy ktoś odchodzi, najlepiej pomóc mu zrobić to, co chciał.

A przede wszystkim – nie czuć się samotnym i upokorzonym”.

Czyli – nie przedłużać agonii. Ale jak?
To drugie może wydawać się odmową opieki, zdradą, a w końcu strasznym brakiem zainteresowania.

Bliski mi lekarz radził, by spełniać każde życzenie, nawet jeśli wydaje się absurdalne, niedorzeczne, nieosiągalne.

Im więcej spokoju damy osobie, która odchodzi, tym bardziej będziemy usatysfakcjonowani, gdy odejdzie.

Mój najlepszy przyjaciel poszedł dalej i wydał książkę z zabawnymi historiami i wspomnieniami głupich wydarzeń, które nie mogą pomóc, ale wywołują śmiech.

Przez długi czas nie rozumiałam ani nie brałam pod uwagę innej rady: “Kiedy nie masz nic innego, otwórz szeroko okno, wpuść świeże powietrze do pokoju. Wtedy dusza sama odejdzie…”.

Brzmiało to dla mnie okrutnie, trochę jak świętokradztwo.

Stopniowo jednak zdałem sobie sprawę, że te słowa zawierały wielką prawdę – bolesną i nie do przyjęcia, ale prawdziwą: podziel się ostatnimi minutami ukochanej osoby, bądź z nią do ostatniego tchnienia.

Poza godnością każdy zasługuje na odesłanie…

Wspomnienie tych “kół ratunkowych” wywołuje we mnie wzruszenie i smutek.

Ale jak ten mężczyzna ,dzieliłam się nimi z Moniką.

Prędzej czy później doświadczy tego co ja i będzie ich potrzebować.

Po to są przyjaciele, by być przy niej w dobrych i złych chwilach.

 

Rate article
Niepokój i płacz: Bardzo trudno jest opiekować się chorym rodzicem!