Pilnie potrzebuję Twojej kompetentnej opinii i rady. Mam 28 lat, za sobą kilka nieudanych związków, zostałam rozczarowana, zdradzona i wykorzystana.
Kiedy więc poznałam Mirek nad morzem, mimo oczywistych uporczywych zalotów z jego strony, miałam w głowie jedno i postanowiłam oddać się tylko przelotnemu flirtowi. Okazał się jednak nie tylko dobrze wychowanym i inteligentnym, ale także bardzo prostolinijnym i uczciwym człowiekiem.
Wyznał mi, że jest pod wrażeniem mojego wyglądu, intelektu i zachowania, że z każdym dniem coraz bardziej go pociągam i że dla niego jestem kobietą, z którą założy rodzinę i będzie dzielił życie do końca swoich dni. Miał dobry zawód i był w stanie zadbać o żonę i dzieci.
Nasz związek trwał i pogłębiał się po moim powrocie do domu. Dzwonił do mnie każdego wieczoru bez zrzędzenia, a w piątki przyjeżdżał i spędzaliśmy razem weekend.
Stopniowo utwierdziłam się w przekonaniu, że miał rację, że pasujemy do siebie jako para – oboje ustatkowani, oboje mądrzejsi, oboje gotowi na obowiązki, których wymaga życie rodzinne. A fakt, że to on był tym bardziej kochającym, dawał mi pewność, że nie będę już cierpieć z powodu męskich zdrad.
Gdy w końcu usłyszał ode mnie upragnione “tak”, zabrał mnie do Warszawy i przedstawił swoim rodzicom. Polubiliśmy się, gdy słodko wyrazili swoją aprobatę na głos. M. uroczyście wręczył mi przed nimi piękny pierścionek zaręczynowy, a jego mama i ja poszliśmy kupić mi złoty naszyjnik i kolczyki, ponieważ bardzo nalegała, żebym je wybrała.
Ustaliliśmy również datę ślubu, połowa września, ponieważ spodziewali się, że jego brat wróci do domu z Niemiec, gdzie mieszka i pracuje. Mirek bardzo chciał mnie mu przedstawić i następnego dnia po jego przyjeździe, przywiózł go do mnie.
I wtedy wszystko się poplątało. Gdy tylko na siebie spojrzeliśmy, poczułam, że spadam w przepaść. Nigdy nie doświadczyłam takiego podniecenia obecnością mężczyzny i widziałam, że on też nie mógł oderwać ode mnie wzroku i stał jak rażony piorunem.
To coś, czego słowa nie są w stanie opisać. Widzisz kogoś po raz pierwszy i czujesz do niego nie tylko pociąg emocjonalny, ale także seksualny. Tej samej nocy zadzwonił do mnie i wyznał mi miłość. I to tak namiętnie, że nawet teraz, gdy przypominam sobie jego słowa, nogi uginają się pode mną.
Powiedział też coś jeszcze – że dla jego brata małżeństwo oznacza przede wszystkim odpowiedzialność, bezpieczeństwo i spokój ducha, a we mnie widzi odpowiednią żonę i matkę dla swoich dzieci – jakbym katalogowo spełniała wszystkie jego wysokie wymagania.
Ale to nie jest miłość – ta wielka, szalona, płonąca miłość, do której on jest zdolny i którą widział w moich oczach. I że nie wyobraża sobie reszty życia, z tą myślą, że ktoś inny mnie kocha i posiada, nawet jeśli jest to jego własny brat.
Przez łzy próbowałam mu wytłumaczyć, że dałam już słowo, w dodatku przed ich rodzicami, że nie przeżyją takiego szoku i choć będzie to trudne i bolesne, musimy pogodzić się z sytuacją i walczyć z naszymi uczuciami.
Nie chciał mnie słuchać. Powtarzał żeby wyjechać do Niemiec, wziąć ślub i powiedzieć im o tym po fakcie. Inne wyjście byłoby agonią na całe życie, żywą śmiercią, a nasza miłość nie zasługiwała na takie poświęcenie.
Podczas gdy zastanawiałem się, co zrobić, czując się porządaną przez jednego i rozpaczliwie zakochaną w drugim, los interweniował. Poślizgnąłam się na schodach w pracy i złamałem prawą nogę w kostke i rękę powyżej nadgarstka.
Przeszłam dwie skomplikowane operacje, nadal jestem w gipsie i czekają mnie co najmniej dwa miesiące rekonwalescencji i rehabilitacji, więc odwołaliśmy datę ślubu.
M. przyjeżdża w każdy weekend, otacza mnie miłością i uwagą i pociesza mnie, bym tylko wyzdrowiała do ślubu. Jego brat natomiast dzwoni do mnie pięć razy dziennie z Niemiec i nalega, żebym zgodziła się przyjechać, potajemnie wsiadła do samolotu i przyleciała do niego.
Serce każe mi postawić na miłość, moralne wychowanie nakazuje mi zachować się uczciwie i odrzucić uczucia.
Być może najlepiej postąpiłabym , wykreślając ich obydwóch z mojego życia, ale czy to właściwa decyzja?