Widziałam wiele kobiet dzielących się tutaj swoimi osobistymi historiami. Postanowiłam podzielić się swoją i opowiedzieć, co się stało. Może to ochroni inne dziewczyny i nie będą ufać mężczyznom tak naiwnie jak ja.
Poznałam Marka przez wspólnych znajomych około 13 lat temu. Byłam nad morzem, byliśmy młodzi i wyjechaliśmy całą paczką znajomych na wakacje. Od razu znaleźliśmy wspólny język, było miło i zabawnie. Prawie natychmiast zostaliśmy parą, chociaż mój przyjaciel próbował mnie ostrzec, że on nie jest mężczyzną dla mnie.
Myślałam, że jest po prostu zazdrosny i nadal się z nim spotykałam po powrocie z nad morza. Nie minęły nawet 3 miesiące od naszego spotkania, gdy Marek zaproponował mi małżeństwo, a ja byłam tak zakochana, że natychmiast się zgodziłam. Wiele lat później dowiedziałam się od jego przyjaciela, że byłam idealną kandydatką – młoda, zakochana i gotowa urodzić mu dzieci.
Jego matka i ojciec powtarzali mu, że nadszedł czas, aby się ożenił, więc on to zrobił.
Prawdę mówiąc, nie mogę narzekać na pierwsze miesiące po ślubie. Oboje imprezowaliśmy, jeździliśmy na wycieczki i spotykaliśmy się ze znajomymi.
Problemy zaczęły się pojawiać po tym, jak zaszłam w ciążę i nie było już jak chodzić na pijackie imprezy. Spodziewałam się, że on też przestanie chodzić w takie miejsca, ale niestety tak nie było! Zostałam sama w domu i miesiącami się dąsałam! Za każdym razem, gdy próbowałam rozpocząć poważną rozmowę, mówił mi, że jest zmęczony tymi ciągłymi dramatami.
Bywały wieczory, kiedy w ogóle nie wracał do domu. Później zdałam sobie sprawę, że po prostu utrzymywał równoległe relacje z wieloma kobietami, a jego głównym celem zawsze było bycie miłym.
Byłam na skraju załamania nerwowego, miałam zdrowego synka i byłam zdecydowana się z nim rozwieść.
Nagle dawny Marek “wrócił”. Był taki miły i troskliwy.
Wybaczyłam mu wszystkio dla dobra rodziny. Trwało to kilka miesięcy, aż do mojej drugiej ciąży.
Przestał wracać do domu, a kiedy już był, dokuczał mi i małemu synkowi. Tym razem byłam nieugięta!
Złożyłam pozew o rozwód i wróciłam do rodziców! Marek błagał mnie, że się zmieni, ale czułam, że nie dotrzyma słowa.
Krótko przed porodem zaczęłam spotykać się z dawnym kolegą. Przez lata zawsze okazywał mi, że coś do mnie czuje i można mu zaufać.
Tym razem się nie myliłam!
Z radością zaakceptował mnie i dzieci, a teraz mieszkamy w jego mieszkaniu.
Nie mamy wielu znajomych ani wesołego życia, ale jesteśmy w sobie naprawdę zakochani, a to jest dla mnie najważniejsze!
Błagam dziewczyny, które są w podobnych związkach, żeby w porę wszystko zakończyły, bo ludzie się nie zmieniają.
Nie ma sensu tracić czasu na niedojrzałych do małżeństwa ciągłych imprezowiczów!
Bądźcie zdrowe i dbajcie o siebie!