Jest takie powiedzenie: jak se pościelesz, tak się wyśpisz. Za mój dramat mogę winić tylko siebie i nie mam prawa narzekać.
Miałem 32 lata, kiedy zdałem sobie sprawę, że nadszedł czas na założenie rodziny. Jak wszyscy młodzi mężczyźni, miałem słabość do piękności – lubiłem brunetki o jasnych oczach, soczystym biuście i długich nogach.
A brazylijski tyłek był dużym bonusem. Marzyłem o spotkaniu z modelką z okładek magazynów o modzie i miałem nadzieję, że los da mi taką szansę.
Wyobrażałam sobie, jaką będziemy fajną rodziną, z pięknymi dziećmi, przytulnym domem i życiem jak z filmu.
W tym samym czasie miałem dobrą przyjaciółkę – Monikę, z którą dzieliłem wszystko, ale ona w ogóle nie pasowała do mojej kategorii przyszłej partnerki. Świetnie się dogadywałyśmy, nawet czasem po spotkaniu w towarzystwie, wracaliśmy razem do jej domu.
Monika wydawała się szczęśliwa i myślałem, że taka jest kolej rzeczy – po prostu przyjaźń, bez zobowiązań. Bardzo późno zdałem sobie sprawę, że mnie kochała i była prawdziwą kobietą, której potrzebowałem.
Pewnego dnia pojechaliśmy z przyjaciółmi w góry, na narty . I tam ją poznałem – piękną Kamilę. Cóż, nie była zielonooką brunetką, ale blondynką o brązowych oczach, ale miała wszystko inne – włosy do pasa, soczysty biust i nogi, które wydawały się zaczynać od migdałków.
Jej manicure, makijaż i włosy były idealne. Podobnie jak jej przyjaciele. Nasze drogi połączyły się i spędziliśmy najgorętszy tydzień na świecie z dużą ilością alkoholu i miłości. Prawie zapomnieliśmy o jeździe na nartach, ponieważ późnym popołudniem wstawaliśmy z łóżka, aby wziąć prysznic i zacząć wszystko od nowa.
Pewnego ranka, zanim w pełni się obudziłem, poprosiłem Kamilę, by została moją żoną. Oczywiście zdążyłem się już jej pochwalić, że mam dwa odziedziczone mieszkania i sklep po babci, że moi rodzice mieszkają w dużym domu, a ja jestem ich jedynym synem.
A kiedy się zgodziła, nie było nikogo szczęśliwszego ode mnie. Rozstaliśmy się, ale tylko na kilka dni, wystarczająco długo, by Kamila mogła się spakować i zamieszkać razem ze mną.
Oczywiście podzieliłem się tą nowią z Moniką i bardzo się zdziwiłem, gdy powiedziała mi, że postąpiłem zbyt pochopnie, że laski takie jak ona polują na bogatych mężczyzn w takich miejscach. Jak stara babcia, przypomniała mi powiedzenie, że aby poznać mężczyznę, trzeba zjeść razem worek soli.
Oskarżyłam ją, że jest o mnie zazdrosna, zamiast cieszyć się moim szczęściem. Potem nawet nie zaprosiłem jej na nasz ślub z Kamilą, żeby nie patrzeć na jej skwaszoną minę w najlepszym momencie mojego życia.
Wkrótce wieża, którą sobie zbudowałem, runęła na mnie ze straszliwą siłą. Dzień po dniu odkrywałem prawdy, które mnie miażdżyły.
Najpierw okazało się, że Kamila ma silikon w piersiach i już pierwszej nocy naszego małżeństwa poprosiła mnie, abym od tej pory nie pieścił i nie miażdżył ich, gdy się kochamy.
Potem zaczęła mi udowadniać, jak prawdziwe są dowcipy o blondynkach – oprócz tego, że była głupia, była zbyt leniwa, by nawet zrobić sałatkę, nie mówiąc już o pieprzonym obiedzie.
Moja matka musiała dla nas gotować i przynosić nam jedzenie z garnkami. Resztę obowiązków domowych, pranie i sprzątanie, przejąłem ja.
W tym czasie Kamila nigdy nie opuszczała salonów piękności, chodziła po sklepach i wydawała moje pieniądze z niesamowitą łatwością. Kiedy wspomniałem o posiadaniu dziecka, stanowczo powiedziała, że nie ma zamiaru zepsuć swojej figury w ciągu najbliższych dziesięciu lat.
Najstraszniejsze w tym wszystkim było to, że nie potrafiłem prowadzić z żoną normalnej rozmowy – nie rozumiała mojego poczucia humoru, a poważne tematy do niej nie trafiały.
Czułem większą potrzebę, widywania się z Moniką, rozmawiania, śmiania się jak wcześniej. Jako kompletny egoista obarczałem ją swoimi problemami i nie przestawałem narzekać na swój los.
A ona, kochana, słuchała mnie i starała się jakoś doradzić. Jedyną rzeczą, która bardzo mnie zraniła, była jej decyzja o poślubieniu jednego z moich przyjaciół.
Powiedziała mi wcześniej, że chce być ze mną szczera – kocha mnie ponad wszystko i zachowa swoje uczucia do mnie na zawsze, ale zdała sobie sprawę, że pora ulożyć sobie życie. A z Denisem będzie żyła w spokoju i bezpieczeństwie. Żartowała nawet, że skoro nie ma między nimi miłości, to ich małżeństwo na pewno przetrwa.
Cóż, przyjaciele, mogłem mieć prawdziwą żonę, a wybrałem fałszywą piękność. Nie wiem, jak długo z nią wytrzymam, ale niestety nie mam już szansy być z Moniką.