Od dwóch lat cieszę się beztroskim życiem rodzinnym.
Nie mogę narzekać na męża, bo jest wspaniały, pomaga mi i wspiera mnie. Dużym problemem jest mój własny brat.
Zanim poszedł do kasyna, Marek był normalnym młodym człowiekiem.
Miał normalną pracę, miłą dziewczynę i wszyscy myśleliśmy, że się pobiorą.
Około rok temu zaprzyjaźnił się z kilkoma chłopakami z sąsiedztwa i wtedy zaczęły się problemy. Zapomniałam wspomnieć, że mój tata zmarł dawno temu, a on mieszka w rodzinnym mieszkaniu z moją mamą.
Nagle zaczął grać w kasynach i wmawiał nam, że w ten sposób się relaksuje. Był zestresowany w pracy, ale nie mamy się czym martwić. Od wspólnych znajomych dowiedziałem się, że na początku przegrywał nie wiele tygodniowo. Czasami wygrywał i najwyraźniej to motywowało go do powrotu.
Z czasem zaczął przegrywać całkiem poważne kwoty ze swoimi znajomymi i ugrzązł w bagnie po uszy.
Mój brat wszystko zepsuł
Potem wpadł na “genialny” pomysł, by nakłonić mamę do zastawienia mieszkania, tłumacząc jej, że otwiera się przed nim świetna okazja, ale potrzebuje więcej pieniędzy.
Marek przekonał ją, żeby mnie nic nie mówiła i zaskoczyła mnie później ta wiadomością.
Cóż, naprawdę zaskoczyła, ale nie miło!
Nie byłam sobą przez ponad miesiąc po tym, jak dowiedziałam się, że oboje zostali bez dachu nad głową, bo on wszystko spieprzył! Czytałam w wielu miejscach, że to choroba i wymaga poważnego leczenia.
Problem polega na tym, że ci ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak źle się dzieje i wierzą, że nadejdzie czas, kiedy ich szczęście się odwróci i zaczną wygrywać.
Teraz nie wiem, co robić.
Mama wygląda jak duch i nie przestaje płakać! Powtarza, że wszystkie jej dobre wspomnienia są związane z tym mieszkaniem.
Płacze, że nic mi nie zostawi!
Rozumiem ją, współczuję jej, ale nie mogę już tego zmienić. Oboje muszą znaleźć inne mieszkanie, ale może przygarnę mamę do siebie.
Jestem rozczarowana moim bratem i nie jestem pewiena, czy chcę mu pomóc!
Modlę się tylko, żeby słabe serduszko mamy wytrzymało to wszystko.