Jestem zmęczona czytaniem tekstów, jak paskudne są kobiety, które spotykają się z żonatymi mężczyznami.
Cóż, ja też jestem w związku z jednym z nich, ale jak dotąd nie zrobiłam nic, co mogłoby zranić jego żonę lub dzieci.
To nie przypadek, że starzy ludzie mówią, że jeśli brakuje ci czegoś w domu, szukasz tego na zewnątrz. Najwyraźniej Damian postanowił wypełnić swoje własne braki ze mną.
A jeśli nie ja, to ktoś inny. On i ja widujemy się najwyżej raz w tygodniu, bez demonstrowania naszego związku.
Nie ukrywam, że bardzo lubimy rozmawiać.
Czasami nasze rozmowy ciągną się godzinami, a pieszczoty pozostają w tle. To inteligentny facet, a nasze wspólne tematy nie mają końca.
Teraz nie ośmielę się powiedzieć nic złego o jego żonie, choć jestem przekonana, że na to zasługuje.
Nie wiem, jak się o nas dowiedziała, ale wypowiedziała mi dziwną wojnę.
Wciąż powtarza moim przyjaciołom i krewnym, że nie odda męża bez walki.
Tylko po jej trupie opuściłby ich dom. A kiedy spotykała mnie na ulicy, rzucała drwiny, obrażała mnie, groziła mi i zachowywała się jak wariatka.
Szczerze mówiąc, nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby spotykać się z Damianem tak na poważnie.
Jest mi z nim dobrze, ale w ogóle nie myślę o małżeństwie.
Po prostu jego żona wkurza mnie tak bardzo, że mam ochotę zerwać naszą znajomość i go rzucić.
Nie dlatego, że tego chcę, tylko po to, by pokazać jej, że nie tak powinno się walczyć o partnera.
Wiem, że znajdą się ludzie, którzy mnie oplują, ale dzielę się tym wszystkim, ponieważ mam dość takich “wiernych” żon, które myślą, że są właścicielkami swoich mężów, że oni mają związane ręce tylko dlatego, że podpisali się na jakimś kawałku papieru.