Żyłam z alkoholikiem przez 28 lat – odeszłam, ale teraz chcę uratować mojego syna!

Pewnie będzie Ci mnie żal, gdy powiem, że przez 28 lat żyłam z mężem alkoholikiem.
Na początku pił mało, tylko w towarzystwie, nawet beształ ojca za to, że nie umie siedzieć przy stole bez drinka.

Wiedziałam, co robił mój teść, gdy był młodszy, krewni mówili mi, że jego picie zrujnowało moją teściową.

A widząc mojego Marka liczącego kieliszki i ukrywającego alkohol, byłam spokojna, że nigdy nie stanie się taki jak jego ojciec.

Nie wiem, czy nieszczęścia, które nas spotkały, wpłynęły na mojego męża, ale po każdym poważnym problemie w rodzinie zaczynał pić coraz więcej.

Na domiar złego, po latach sumiennej pracy został zwolniony z firmy i to nie bez powodu – skończyło się na tym, że chodził pijany i stważał zagrożenie.

Kiedy całymi dniami był w domu,zrobiło się strasznie – kładł się do łóżka z butelką i jadł śniadanie z drinkiem.

Brak pieniędzy doprowadzał go do wściekłości. Beształ mnie za różne rzeczy i zaczął mnie bić.

Kilka razy pobił mnie tak mocno, że wylądowałam w szpitalua przeżyłam  tylko dlatego, że byłem grubą i silną kobietą. Gdybym nie była taka twarda, zginełabym od jego pięści i kopniaków.

Ale nawet moja waga musiała mieć swój koniec.

Po ostatnim razie, kiedy po prostu rozbił mi głowę, poczekałem, aż dojdę do siebie, wziąłam torbę z ubraniami i wróciłam do domu ojca. Kiedy zapłaciłam za przejazd, zostało mi nie wiele pieniędzy.

To było to, co “zaoszczędziłem” na całe życie rodzinne.

Kuzynki udzieliły mi pomocy, mąż jednej z nich załatwił mi pracę w warsztacie w pobliskim mieście.

Wszyscy krewni pomogli mi wyremontować stary dom, w którym nikt nie mieszkał od lat.

A ogród sprzątałam, kopałam, sadziłam.
Obcy zaczeli wołać mnie do pomocy, pracowałem dla innych ludzi, a oni płacili mi tyle, ile mogli.

Krótko mówiąc, stanęłam na własnych nogach wbrew Markowi, który czeka, aż wrócę do niego ze spuszczoną głową i będę  błagała, żeby mnie przyjął.

Gdy już się uspokoiłam, zadzwoniła moja synowa i znów zaczęłam się martwić.

Mój syn był bez pracy, albo siedział cały dzień w mieszkaniu i nic nie robił, albo kręcił się po okolicznych barach z takimi jak on.

A podobno zawsze szukał pracy. Kiedy zobaczyła, że nic mu nie wychodzi, wyrzuciła go z domu.

A co on zrobił?

Poszedł do ojca.

Kiedy wyobraziłem sobie ich dwóch siedzących, rozmawiających, palących i rozlewających piwo i wódkę, zrobiło mi się niedobrze.

Marek na pewno zrobi z niego alkoholika.

Wciąż znajdą jakieś miejsce, by wypić butelkę lub dwie, będą przyprowadzać różne towarzystwo do domu, będą tarzać się w brudzie.

Odkąd się tego dowiedziałem, nie mogę się uspokoić.

W ciągu dnia, kiedy jestem w pracy, nie myślę o nich tak dużo. Ale w nocy. Kładę się spać z otwartymi oczami, wstaję z otwartymi oczami.

Nie mogę się zdecydować, w którą stronę pójść – za moją synową, czy za tą dwójką.

Nie mogę już nic zrobić dla mojego męża, ale przynajmniej muszę spróbować uratować mojego syna.

I zastanawiam się, czy będąc matką, sama nie mam prawa do odrobiny spokoju.

Czy los karze mnie tak okrutnie za to, że zostawiłam Marka i czuję się dobrze bez niego?

Jeśli tak, to jest to po prostu niesprawiedliwe.

 

Rate article
Żyłam z alkoholikiem przez 28 lat – odeszłam, ale teraz chcę uratować mojego syna!