Piszę do Ciebie, aby podzielić się czymś, co nie daje mi spokoju.
Szukałam rady u mojej najlepszej przyjaciółki, ale ona tylko na mnie spojrzała: “Mieszkasz z nimi, ale nie wtrącaj sie w ich zycie.”.
Nie uzyskałam od niej zrozumienia, a muszę znaleźć jakieś rozwiązanie.
Problemem jest mój syn Adam. Ma 25 lat i mieszka ze swoją dziewczyną Anną w domu.
Nie mam powodów do niezadowolenia – korzystają z jego pokoju, oboje pracują, więc nie obciążają naszego budżetu, dziewczyna jest grzeczna i dobrze wychowana.
Ponieważ jednak znam mojego syna bardzo dobrze, wiem, że nie lubi on Anny. Jest dla niej bardzo miły, opiekuńczy, uważny.
Najlepiej jak potrafi spełnia jej zachcianki. Nie ma święta, na które nie dałby jej kwiatów i prezentu. Do praca ma daleko, więc często zabiera ją po pracy do domu.
Kiedy ich dni wolne się pokrywają, czasami wyjeżdżają do domku, gdzieś w góry z przyjaciółmi lub do spa.
Ostatnim razem, gdy pojechali na narty, Anna zaliczyła bardzo poważny upadek i Adam prawie zniósł ją do hotelu na rękach. Później zawiózł ją do chirurga i gdy leżała z unieruchomioną nogą, patrzył na nią jak na małe dziecko. Zachowuje się jak dorosły mężczyzna, wygląda na zakochanego, ale wiem, że tak nie jest.
Zanim poznał Annę, mój syn miał burzliwy związek z inną dziewczyną.
To był bardo burzliwy związek, dużo się kłócili, spotykali się, zrywali, zawsze był wokół nich jakiś dramat.
Ale ona była jego pierwszą prawdziwą miłością. Podczas gdy ja czekałam, aż się ustatkują, poukładają swoje stosunki, ona wsiała samolot do USA i tam zamieszkała.
Przez pół roku Adam nie był sobą.
Chodziłam za nim, rozmawiałam z nim o wszystkim, prześladowałam go bardziej niż wtedy, gdy był mały.
Bałam się, że tego nie przeżyje. Potem pojawiła się Anna, całkowite przeciwieństwo jego poprzedniej dziewczyny.
Tę dziewczynę mam zawsze przed oczami i nie ukrywam, że mi się podoba – cicha, miła, umiejąca słuchać i spokojna, nie słyszałam, żeby podnosiła głos.
Ale wiem, że Adam jej nie kocha. Czuje do niej coś innego niż miłość.
I moim wielkim problemem jest to, czy jej o tym powiedzieć.
Może uznasz mnie za wariatkę, ale ta prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw i zrobi się strasznie.
Nie chcę sobie wyobrażać, jaki horror przeżyje ta słodka istota.
Jej rozczarowanie będzie okrutne i zrujnuje ją, a ona na to nie zasługuje.
Pewnie zastanawiasz się, czy naprawdę chcę jej dobra, czy jego? Nie jestem szalona, uwierz mi. Nie chce nikogo zranić.
Ale czy na jej miejscu nie chciałabyś znać prawdę?