Wychowywałam córkę siostry przez 18 lat, a ona mnie zdradziła…

Moja siostra Krystyna urodziła dziecko i po prostu zniknęła, zostawiając je nam. Żadnej wiadomości, żadnych pieniędzy, tylko jedna notatka: „To nie jest życie, którego chciałam!” Moja matka i ja zaopiekowałyśmy się jej córką. Daliśmy jej na imię Maria.

Kiedy miała 3 lata, moja matka i ja złożyłyśmy wniosek w sądzie i odebrałyśmy mojej siostrze prawa rodzicielskie, a moja matka została jej oficjalnym opiekunem.

Maria dorastała na naszych oczach i stała się szczęśliwym dzieckiem. Nazywała mnie mamą, ponieważ byłam przy niej od dzieciństwa.

Kiedy skończyła 5 lat, musiałam dokonać trudnego wyboru. Andrzej, mój chłopak, chciał mieć własne dzieci, ale nie chciał wychowywać obcego dziecka. Postawił mi ultimatum: albo on, albo Maria. „Nie wierzę, że twoja dobroć zaowocuje w przyszłości”, powiedział mi.

Wybrałam dziecko. Oczywiście trudno było rozstać się z mężczyzną, którego kochałam, ale byłam zdeterminowana.

Potem razem z mamą sprzedałyśmy mieszkanie i przeprowadziłyśmy się do innego miasta, żeby Maria się nie dowiedziała. Mogłyśmy nic nie mówić, ale nie można zamykać ust innym ludziom.

Po rozstaniu z Andrzejem postawiłam krzyżyk na swoim życiu osobistym. Myślałam tylko o wychowaniu Marii.

Kilka lat później zmarła moja matka i odziedziczyłam wszystko co miała, w jakiś sposób udało sie jej wydziedziczyć Krystynę, ktora nie przyszła nawet na pogrzeb matki. Przez 18 lat wychowywałam i opiekowałam się jej dzieckiem. Aż pewnego dnia wszystko się zmieniło…

Luksusowy samochód podjechał pod naszą klatkę schodową, z którego Maria wysiadła z nową torebką i telefonem. Krystyna powiedziała Marii, że przez cały ten czas nie pozwalano jej się z nią kontaktować.

Uwierzyła w te bzdury i przyszła do domu zdenerwowana na mnie. Nazwała mnie „wstrętną kłamczuchą”. Zażądała, abym nigdy więcej do niej nie dzwonił,że chce zamieszkać z matką.

W ciągu kilku sekund straciłam sens życia. Przez prawie pół roku żyłem tak, bez sensu… Nie jadłam, nie piłam, tylko chodziłam do pracy, żeby nie umrzeć w samotności.

Pewnego pięknego dnia mój szef Igor zażartował i powiedział, że mnie zwolni, jeśli z nim nie pujdę na piwo. Więc poszłam. Potem znowu, i znowu…

Okazało się, że jestem kobietą, że można mnie kochać. Po jakimś czasie zaszłam w ciążę. Nie wyobrażasz sobie, jaka byłam szczęśliwa, kiedy się dowiedziałam. Potem moja radość zamieniła się w straszny niepokój. Nie wiedziałam, jak zareaguje Igor. Ale on też był szczęśliwy i zasugerował, że powinniśmy zalegalizować nasz związek. I tak właśnie założyłam rodzinę.

Pewnego pięknego dnia Krystyna, Maria i mały chłopiec przyjechali do mnie. Okazało się, że moja siostra zabrała Marię bo potrzebowała nerki dla tego chłopca, dla swojego syna.

Ale coś poszło nie tak. Okazało się, że Krystyna nie urodziła go z mężem, ale z kochankiem, a  Maria nie mogła być dawcą dla tego chłopca. Mąż Krystyny nie chciał wychowywać ani leczyć nie swojego syna, wypędził ich za drzwi.

A teraz przyszli do mnie z prośbą o nocleg. Oczywiście mogłam to zrobić, ale tego nie zrobiłam. Mam swoją rodzinę i własne problemy.  Oni niech sami rozwiążą swoje problemy.

 

 

Rate article
Wychowywałam córkę siostry przez 18 lat, a ona mnie zdradziła…