Kiedy miałam 12 lat, moja babcia wyrzuciła moją matkę z mieszkania, w którym mieszkała ze swoim kochankiem.
Pamiętam nawet jej słowa:
„Idź sobie i więcej nie przychodź. Pamiętaj, ja nie mam nic do stracenia”.
Mama posłuchała jej i natychmiast gdzieś poszła. I tak samo było ze mną.
Nie miałem żadnych uczuć do mojej matki. Dlatego bardzo kochałam babcię. Wychowała mnie, nauczyła wszystkiego i bardzo mnie kochała.
Ale moja matka, wręcz przeciwnie, kochała tylko swoich facetów, nie dbała o mnie… Z powodu jednego faceta moja matka przestała się ze mną komunikować.
Co roku zabierała mnie na kilka tygodni w lecie, a potem oddawała babci.
Babcia robiła dla mnie wszystko. To dzięki niej mogłam skończyć szkołę i dostać się na uniwersytet, oraz stypendium.
A kiedy zaczęłam pracować, całą pensję oddawałam babci. Chciałam w ten sposób okazać jej wdzięczność.
Z biegiem lat babcia poważnie zachorowała i zasugerowała, że zapisała mieszkanie, w którym mieszkaliśmy na mnie. Minęło kolejne pół roku i babcia odeszła. Straciłam najcenniejszą osobę w moim życiu.
To było bardzo trudne, ogarnął mnie straszny smutek i depresja. Ale musiałam żyć dalej przez wzgląd na jej pamięć.
I nagle pojawiła się moja matka. Przez te wszystkie lata, kiedy mieszkałam z babcią, mama ani razu do mnie nie zadzwoniła, ani mnie nie odwiedziła.
Zapomniałam nawet, jak wyglądała. I oto nagle pojawia się , bez faceta, ale w ciąży.
Rzucił ją, co było do przewidzenia. Moja matka domagała się swojej części mieszkania. Ale ja przejęłam charakter mojej babci i wiedziałam, jak się bronić.
Po prostu wyrzuciłam matkę, bez cienia wyrzutów z domu. Życzyłam jej, aby znalazła inną osobę, której mogłaby ponownie oddać dziecko.