To już dziewiąty rok, męczę się w relacji małżeńskiej z moim mężem. Prawdę mówiąc, nie wiem nawet, o co chodzi w tym małżeństwie. Przecież mój mąż czerpie z niego korzyści, a ja nie. Faktem jest, że przez te wszystkie lata utrzymywałam męża i siebie. Chociaż on pracuje, nie daje mi żadnych pieniędzy.
Płaci alimenty na dziecko z poprzedniego małżeństwa, a resztę pieniędzy zatrzymuje dla siebie. Mówi, że oszczędza na wycieczkę dla nas obojga.
To niedorzeczne. Po co mi ta, wycieczka? On nawet nie mówi kiedy i gdzie niby mamy jechać. A ja przez te wszystkie lata pracowałam jak wół, żebyśmy mieli co jeść i w co się ubrać.
Ważne jest również to, że gdy tylko poruszę ten temat wszyscy, mówią, że mój mąż też powinien dać pieniądze na rodzinę, on się obraża i jedzie do matki i przez tydzień nie wraca, czekając, aż go przeproszę.
I jestem tym wszystkim zszokowana. Co to za zachowanie? Dlaczego on nie chce dzielić się pieniędzmi? Ja zarabiam i dzielę się z nim.