Moja siedemdziesięcioośmioletnia ciotka ma dwie siostry. Jedną z jej sióstr jest moja mama. Ciocia Katarzyna była zamężna co najmniej dziesięć razy. Jej ostatni mąż zmarł dziesięć lat temu. Nie miała własnych dzieci. Ciotka i jej mąż mieszkali w starym domu, który nigdy nie miał żadnych udogodnień. Dom składał się z dwóch pokoi, a ciotka miała toaletę na podwórku.
Mąż mojej ciotki był osobą, o której mówi się, że jest żywą postacią. Często ich odwiedzaliśmy. Młodsza siostra mojej cioci mieszkała w Szwecji. Siostry utrzymywały kontakt poprzez rozmowy telefoniczne.
Po śmierci męża ciotki musieliśmy częściej tam jeździć.Za własne pieniądze kupowaliśmy węgiel i opał dla niej. Pomagaliśmy jej też przy sadzeniu i porządkowaniu ogrodu. Nigdy nic od niej nie braliśmy. Wielokrotnie proponowaliśmy jej, żeby się do nas wprowadziła, ale ona twierdziła, że nie jest stworzona do życia w mieście.
Stopniowo doprowadziliśmy do jej domu wodę, a w końcu także gaz. Potem zrobiliśmy w domu wszystkie udogodnienia. Zbudowaliśmy jej łaźnię na podwórku i wymieniliśmy dach. Aby zapewnić ciotce jak najwygodniejsze życie w wiosce. W podzięce ciocia Katarzyna powiedziała, że przekaże dom w spadku naszym dzieciom.
Jeździliśmy do niej, na każde zawołanie.Jak się później okazało, wyjechała do Szwecji gdzie zamieszkała ze swoją młodszą siostrą. Jak to jest, że wcześniej siostry nie bardzo się porozumiewały, a potem obudziła się taka siostrzana miłość. A co z domem? Powiedziała, żebyśmy go na razie zostawili!
Pomyślałam też sobie, że bez względu na to, jak będą się układać relacje między siostrami, może ciocia Katarzyna wróci. Jej siostra ze Szwecji ma własną rodzinę – męża i dorosłą córkę. Wszyscy razem mieszkają w jednym domu.
Mieliśmy klucze do domu cioci i postanowiłyśmy pojechać w następny weekend, żeby zobaczyć czy wszystko dobrze. Oczywiście nasz klucz do zamka nie pasował, bo został wymieniony, a na ogrodzeniu białą farbą dużymi literami napisano: “Na sprzedaż”.
Kiedy wróciliśmy do domu, znalazłam dom mojej ciotki na stronie internetowej poświęconej nieruchomościom. Zadzwoniłam pod numer pośrednika. Okazało się, że dom cioci został już sprzedany za prawie dwieście tysięcy. Nie zadzwoniłam do cioci, bo byłam na nią bardzo obrażona.
Gdyby nie pieniądze, które w niego zainwestowaliśmy, byłby bezwartościowy. Ciocia zadzwoniła do mnie miesiąc później i powiedziała, że sprzedała dom, a pieniądze dała swojej siostrzenicy, córce cioci ze Szwecji. Teraz nie wiem, jak spojrzeć w oczy mojemu małżonkowi, bo pieniądze ładowane w dom cioci był również jego.