Żyjemy w cywilnym związku małżeńskim od dziesięciu lat.Nie ma czasu i pieniędzy, żeby wziąć ślub w koście. Wychowywanie dwójki dzieci, chociaż liczba mnoga “wychowywać” nie byłaby całkiem poprawna. Moja żona nic nie robi w domu. Wszystkie czynności, które wykonuje sprowadzają się albo do powiększania domowego chaosu, albo do wpatrywania się w ekran telewizora.
Wyłączyłem telewizor. To nie pomogło: Wpatruje się w smartfon, aż skończą się gigabajty, potem pędzi doładować komórkę i dalej ogląda. Poskarżyłem się teściowej, z która mieszka na wsi. “Ty jesteś mężem, ty ucz!”. Krótko i prosto. Jak uczyć? Nie chcę krzyczeć, a ona nie rozumie słów. Teraz siedzi w fotelu i nie ruszy się z miejsca aż do północy, kiedy obejrzy ostatni odcinek.
Spacery z dziećmi, komentuje krótko: “Chcecie iść na spacer, to idźcie na spacer!”.Przez cały ten czas nie nawiązała żadnych przyjaźni czy znajomości. Nie potrzebuje ich.
Poprosiła mnie o kupno maszyny do szycia. Podekscytowana, kupiła japońską, zgodnie z instrukcją – może zdziałać cuda. Zobaczyła wiele stron instrukcji – wyrzuciła ją. Nawet nie zadałem sobie trudu, żeby uszyć coś prostego.
Na targu – to ja biegam między rzędami, wybieram, targuję się, zgadzam, ciągnę do samochodu.
Dom stoi na skraju lasu. Ona sama tam nie chodzi, bo boi się zgubić. Grzyby zna tylko dzięki patelni. Wciąż mylą jej się jagody, korzysta z napisów na słoikach z dżemem.
Między programami zobaczyła reklamę bieżni: Kup to!”. Zaproponowałem, żeby pobiegała na stadionie obok domu. Popatrzyła na mnie jak na idiotę. Kupiłem bieżnię. Bieżnia stoi, żona na niej nie biega. Tylko waga absolutna mojej żony codziennie bije swoje absolutne rekordy.
Kiedy nie mogę wytrzymać, wysyłam dzieci do rodziców i znikam na kilka dni na rybach. Kiedy wracam, widzę ten sam obrazek. Gdybyśmy z dziećmi zniknęli na rok, chyba nic by się nie zmieniło, poza tym, że zwiększyłby się bałagan i sterty rzeczy po kątach.
Miesiąc temu przyjechali w odwiedziny mój teść i teściowa. Przywieźli ze wsi siatki z jedzeniem. Moja żona była przeszczęśliwa, a teściowie nawet nie wypili herbaty, gdy zobaczyli nasze mieszkanie, zupełnie jak w tym dowcipie.
Tak oto mieszkamy. Jeśli kończysz to czytać, pewnie zaczniesz rzucać we mnie kamieniami. Nawet nie będę się uchylać, rzucaj, zasługuję na to, ale powiedz mi, co mam zrobić?