Alana poznałam rok temu. Wyznał mi swoją lojalność i wierność, mówiąc, że jego uczucia do mnie są szczere. I rzeczywiście byliśmy do siebie bardzo podobni. Oboje mamy złe małżeństwo. Oboje potrzebowaliśmy wsparcia i współczucia. I myśleliśmy, że każde z nas je znalazło. Ale jak się okazało, on był tylko pasożytem, który chciał mnie wykorzystać. Pod każdym względem.
Moi znajomi ostrzegali mnie, żebym się nie spieszyła i nie oferowała mu mieszkania u siebie. Ale ja nie chciałam nikogo słuchać. Nie zdziwiło mnie nawet to, że w wieku trzydziestu lat nie miał stałej pracy. Był też w zasadzie bezdomny. I nie umiał prowadzić samochodu. Ale ja myślałam tylko o romansach. Nie myślałam trzeźwo. Myślałam emocjonalnie, jak nastolatka.
Ale kiedy pewnej nocy nie wrócił do domu, a następnego ranka nie mogłam znaleźć pieniędzy, i wtedy nie tylko o tym pomyślałam, ale się obudziłam. To jest właśnie ta historia.
Próbowałam nawet załatwić mu pracę. Jadł na mój koszt. Kupowałem mu też ubrania. Odwiedzaliśmy różne miejsca, restauracje, centra handlowe, w których nigdy wcześniej nie był, zachowywał się przyzwoicie. Był uprzejmy dla moich krewnych i znajomych, z nikim się nie kłócił. Szczerze wierzyłam, że się zmieni, że pójdzie po rozum do głowy.
Ale myliłam się. Moja cierpliwość pękła. Musiałam go wyrzucić z domu. Nie stracił ducha i zamierzał zabrać ze sobą telefon, który mu dałam. Ale upomniałam go i powiedziałam, że może zabrać tylko to, co ze sobą przyniósł.
Czy poczułam się urażona? Oczywiście!Czy było mi przykro z powodu całego roku życia, który na niego zmarnowałam? Zdecydowanie! W końcu mój błąd kosztował mnie zbyt wiele. W najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Ten pasożyt mnie wykorzystał. Ale od tej pory będę mądrzejsza.
Postaraj nie dać się nabrać, tak jak ja. Bądź ostrożna i rozważna. Sprawdzajcie szczerość swoich partnerów. Jeśli jest źle zażyjcie antidotum. Nie wahajcie się. Odpowiadajcie im z wzajemnością.