Matka Wiktora nie po raz pierwszy wyrzuciła dzieci z domu. Były już do tego przyzwyczajone. Ich ojciec był wiecznie pijany, a matka spędzała cały czas z nowym mężem.
Pewnej nocy, gdy wrócili do domu z odwiedzin u dziadków, zastali matkę i ojczyma leżących na kanapie. Ich młodszy brat płakał ze strachu. Wiktor i jego młodszy brat poszli za nim na górę do mojego mieszkania, gdzie rozmawialiśmy do rana.
Zaniepokoiłam się, kiedy przyszła ich matka i zabrała je podczas wielkiej kłótni. Może lepiej poczekać, zanim stanie się coś złego. Nie wiem, co robić, bo latem nie wolno im wchodzić do domu ze względu na upał, a teraz na dworze jest zimno i dzieci nie mają ciepłych ubrań – zamarzną… Tej nocy nie mogły już wrócić do domu. Mała dziewczynka powiedziała mi, że tego dnia widziała partnera swojej mamy, który szedł w przeciwnym kierunku od naszych bloków. Wydało mi się to dziwne, ale pomyślałam, że może dziewczynka widziała go z daleka i się pomyliła.
Kiedy matka po raz drugi nie otworzyła drzwi, musieliśmy wezwać policję. Patrol przybył na miejsce i musiał się włamać przez drzwi. Mama Haliny, Wiktora i Kasi leżała w łóżku bez ruchu, ale żyła. Policjanci wezwali karetkę. Przyjechał lekarz pogotowia i zbadał urazy kobiety. Ostatniej nocy coś się stało, ale ponieważ nie wezwano na czas pomocy medycznej, trudno było szybko ustalić, co się stało.
Kobieta została zabrana do szpitala, a dzieci na razie zostały ze mną. Musiałam sporządzić długie oświadczenia, wyjaśnić, co się stało, dowiedzieć się, jak załatwić formalności i pomóc policji w rozmowie z partnerem Haliny. Policjanci musieli znaleźć tego mężczyznę, aby dowiedzieć się, czy nie skrzywdził swojej konkubiny, dlatego była w takim stanie.
– Jeśli nie ma tu naszej mamy, to czy możemy zostać z tobą na zawsze? Nie chcę iść do sierocińca…
Jestem bardzo szczęśliwa, że będę mogła opiekować się moim wnukiem. Jego matka zmarła kilka tygodni temu, a ojciec jest zbyt zajęty pracą, aby się nim zajmować. Opiekuję się nim od urodzenia, więc wiem, jak to robić. Władze miasta powiedziały mi, że pomogą mi pokryć koszty i teraz nie muszę się o nic martwić.
– Mamo, to zależy od ciebie, ale na twoim miejscu bym się zgodził. Znając Ciebie, podejrzewam, że jeśli postąpisz inaczej, będziesz uważać sama ze sobą. Będziesz się denerwować i chorować a ja potrzebuję zdrowej matki!
– Przekonałeś mnie! Przyjdź później i poznaj dzieci. Widzę, że jesteś po mojej stronie.
Wiem, że otrzymam wystarczającą pomoc przy tych dzieciach i będę się czuła młodziej. Przynajmniej tak, jakby mój syn znów był noworodkiem.