Byłam żoną nieszczęśliwego człowieka! Po rozwodzie popełniłam wiele błędów!

Rozwiodłam się 5 lat temu. To był długi i bolesny rozwód po jeszcze bardziej bolesnym małżeństwie.
Kiedy poślubiłam Marcina, wierzyłam, że jest mężczyzną mojego życia. Jednak już po kilku latach zdałam sobie sprawę, że wyszłam za największego egoistę i sknerę na świecie.

Za każdym razem, gdy potrzebowałam kupić coś do domu, mówił, że teraz nie jest na to ten czas.

A kiedy czekaliśmy, aż nadejdzie tego czasu, płytki w łazience całkowicie się rozpadły; muszla klozetowa trzęsła się jak trzęsienie ziemi, gdy ktoś na niej usiadł; kran kuchenny kapał, linoleum w korytarzu rozerwało się; a tapeta nie wyglądała już tak, jak w dniu, w którym została położona.

O połamanych zawiasach w drzwiach  szafy i dwóch spalonych płytach grzewczych na kuchence nie chcę nawt mówić.

Nie jeździliśmy w odwiedziny, nie usiedliśmy gdzieś na piwie czy kawie, nie poszliśmy do teatru. A żebym dostała prezent z jakiejś okazji? Absurd!

Dla niego to były niepotrzebnie wydane pieniądze. A kiedy dostawał wypłatę, chował ją do kieszeni i pytał, ile potrzebuję, jeśli prosiłam go o pieniądze na coś do domu.

W końcu miałam dość i złożyłam pozew o rozwód, ponieważ to nie było życie, to była tortura.
Po półtora roku w końcu byłam wolna.

Dobrze, że miałam mieszkanie po babci. Wynajęłam je, ale kiedy rozwód był jeszcze w toku, poprosiłam lokatorów o opuszczenie mieszkania i wprowadziłam się.

Na początku żyłam jak chciałam – kupowałem tylko jedzenie delikatesowe, jadałem w restauracjach i zarejestrowałem się na kilku portalach randkowych. Wierzyłam, że w morzu samotnych mężczyzn zawsze znajdzie się ktoś dla mnie.

Przyznaję, robiłam wtedy wiele głupich rzeczy, spałam z kim popadnie, ale byłam zdeterminowana, by nie przestać, dopóki nie spotkam tego jedynego.

Dwa lub trzy razy myślałam, że go znalazłam, ale w końcu okazało się, że nie byli lepsi od mojego byłego.

I właśnie wtedy, gdy byłam już zdesperowana, poznałam Roberta. Nie na stronach internetowych, ale z przyjacielem.

On, podobnie jak ja, był rozwiedziony, nie miał dzieci i chciał znaleźć kobietę, z którą mógłby się zestarzeć. Zaczęliśmy się spotykać i nieuchronnie skończyło się na seksie. Boże, to było tak, jakby Bóg stworzył nas dla siebie!

Już po miesiącu mieszkaliśmy razem i wiedziałam, jak to jest mieć u boku prawdziwego i troskliwego mężczyznę. Wtuliłam się w jego ramiona i wiedziałam, że jest gotowy ochronić mnie przed wszystkim. Nagle jakby ktoś wrzucił kamień w spokojne morze miłości, w którym pływaliśmy z Robertem.

Zadzwonił do mnie jeden z mężczyzn, z którymi spotykałam się po rozwodzie. Zapytał mnie wprost, czy chcę wznowić nasze spotkania, bo kiedyś idealnie pasowaliśmy do siebie w łóżku.

Ponieważ dzwonił do mnie z nieznanego numeru, odebrałam, nie zastanawiając się kto może być, ale już po kilku sekundach poczułam, że wpadłam, zaczęłam mamrotać, że nie mogę teraz rozmawiać, że nie chcę, żeby do mnie dzwonił, że błagam, żeby nie nalegał.

Kiedy rozmowa w końcu się skończyła, miałam ochotę zapaść się pod ziemię, bo Robert był tuż obok mnie przez cały czas i na sto procent słyszał niektóre rzeczy, które powiedział mi ten facet.

Zamiast powtórzyć rozmowę i szczerze opowiedzieć mu o trudnych miesiącach po rozwodzie, zaczęłam mamrotać i szukać wymówek.

Wtedy poczułam, że Robert się ode mnie odsuwa.

Po tej rozmowie zmienił się.

Nie całował mnie już tak jak kiedyś i zaczął rzucać w moją stronę różne rzeczy na temat zaufania, kłamstw i tego, że najwyraźniej żadna kobieta nie jest do końca szczera z mężczyzną.

Z każdym mijającym dniem oddalamy się od siebie, ale nie mogę się z tym pogodzić.

Powiedz mi, jak mogę odzyskać jego zaufanie?

 

Rate article
Byłam żoną nieszczęśliwego człowieka! Po rozwodzie popełniłam wiele błędów!