Może moja historia jest banalna, a może jestem po prostu kolejną ofiarą naszego zagmatwanego współczesnego życia.
Jeszcze jakiś rok temu wszystko ze mną i wokół mnie było monotonne i całkiem zwyczajne. Myślę, że moje życie nie różniło się niczym od życia większości moich znajomych, ale potem wszystko się zmieniło…
Zwykła dziewczyna. To właśnie ja. Dziewczyna, bardziej młoda kobieta, którą mało kto pamięta, jeśli spotka przypadkiem. Nie jestem zbyt ładna, ani brzydka, po prostu taka zwyczajna, przeciętna.
Nie mam rozdzierającego serce złego dzieciństwa, ani nie jestem bogatą dziedziczką. Studiowałam księgowość, to właśnie robię od 6 lat. Mieszkam w wynajętym mieszkaniu z jedną sypialnią z moim chłopakiem Emanuelem – znamy się od 13 lat., jesteśmy parą od 11, mieszkamy razem od 7 lat.
Zanim poznałam Emanuela, miałam kilku szkolnych chłopaków , ale nic poważnego. Moją największą miłością był on. Ale nasza miłość jakoś wygasła i jesteśmy teraz jak ocy ludzie mieszkający razem – nie sprawiamy sobie romantycznych niespodzianek, nie oddajemy się gorącym namiętnościom, nie tęsknimy za byciem razem przez cały czas.
Nie zrozum mnie źle – szanujemy się i jesteśmy do siebie przywiązani, pomagamy sobie, kochamy się od czasu do czasu, ale… rutyna jest najbardziej namacalną rzeczą między nami.
Szczerze mówiąc, nie jestem już nawet zazdrosna o jego piękne współpracowniczki i nie zastanawiam się, gdzie jest i co robi, gdy nie odbiera telefonu lub jest późno w nocy.
Odkryłam moje alternatywne życie przez przypadek!
Nie wiem nawet, czy można to dokładnie nazwać życiem, ale przypadkowo znalazłam sposób na dobrą zabawę i ucieczkę od nudy. Powodem stało się moje członkostwo w grupie na Facebooku.
Nie jestem najbardziej aktywnym użytkownikiem sieci społecznościowych, ale ten rodzaj komunikacji online dał mi możliwościć łatwiejszego utrzymywania kontaktu ze znajomymi, którzy są za granicą.
Odkryłam też, różne grupy zainteresowań, jedną z nich byli miłośnicy czytania i tam byłam najbardziej aktywna. Bardzo interesujące było dla mnie dzielenie się z innymi ludźmi opiniami na temat najnowszych książek, które czytałam lub chciałam przeczytać.
Stopniowo zaczęłam rozmawiać z niektórymi z nich poza grupą – na prywatnych czatach.
To było bardzo fascynujące: w ten sposób moje wieczory zaczęły być – to śmieszne, że to mówię – ale żywsze, tak, wirtualny świat i interakcje w nim sprawiały, że czułam się bardziej żywa niż rozmawiając z kolegami w ciągu dnia lub oglądając telewizję z Emmanuelem wieczorem.
Cóż, były chwile, kiedy rozmawialiśmy z Emanuelem o książkach, filmach, wystawach, dzieliliśmy się wszelkiego rodzaju osobistymi sprawami, ale stopniowo przestaliśmy. A ja coraz bardziej zaspokajałam ten brak prawdziwej komunikacji wirtualnymi czatami.
Stopniowo nabrałam odwagi, by komunikować się z zupełnie obcymi ludźmi.
Skoro rozmowa z ludźmi z grupy czytelniczej sprawiała mi tyle frajdy, dlaczego nie poszukać nowych przyjaciół? To raczej oni zaczęli szukać mnie, a ja zaczęłam robić coś, na co nigdy nie miałam odwagi – flirtować z zupełnie obcymi osobami. Czułam się swobodnie: w końcu byłam w domu i nikt tak naprawdę mnie nie znał, mogłam być kimkolwiek i eksperymentować, być bardziej prowokująca lub grać trudną do zdobycia…
Stopniowo moje wieczorne rozmowy o literaturze i sztuce zaczęły stawać się wręcz zalotne, a ja czerpałam coraz większą przyjemność z kokieteryjnego angażowania się w frywolne rozmowy z różnymi mężczyznami.
Emanuel oczywiście nie wiedział o mojej nowej pasji. I szczerze mówiąc, coraz mniej chętnie spędzałam z nim czas, zawsze chcąc się od niego oderwać i pobyć sama na pogawędkach z nieznajomymi. Na początku nie wydawało się, że robię coś złego. Stopniowo jednak zaczęłam się zastanawiać, czy nie zdradzam mężczyzny, z którym mieszkałam i który był moim partnerem. Pocieszałam się jednak myślą, że nie robię nic złego, tylko się bawię.
Jednak jeden mężczyzna bardzo mnie pociągał.
Teodor – a przynajmniej tak miał na imię na Facebooku – miał specyficzne poczucie humoru. Potrafił mnie rozśmieszyć, wymyślał różne niespodzianki i stopniowo zaczęłam mu nawet opowiadać bardzo osobiste rzeczy. Był osobą, która wiedziała najwięcej o moich problemach w życiu, a nawet o wynikach ostatnich badań. W ciągu dnia często myślałem o Todorze i nie mogłem się doczekać naszych wirtualnych spotkań. Już prawie zdecydowałam, że zerwę z Emmanuelem, by dać tej znajomości szansę na rozwinięcie się w prawdziwy związek, gdy Teodor zamilkł. Przestał do mnie pisać, odpisywać na wiadomości i po prostu zniknął.
Byłam załamana, załamana przez mężczyznę, którego nigdy nie poznałam, o którego istnieniu nawet nie wiedziałam. I sprawił, że nie tylko się w nim zakochałam, ale znienawidziłam swój zwykły styl życia.
Wiem, że nie ma rzadnej przyszłości z Todorem (choć po cichu wciąż mam nadzieję, że się pojawi i będziemy się bardzo kochać), ale nie jestem też pewna, czy mam przyszłość z Emmanuelem, teraz, gdy odkryłam, że potrzebuję nowych emocji i wrażeń. A jednocześnie nie mam odwagi, by coś zmienić i zakończyć ten związek, który jest wygodny dla nas obojga.