Po kolejnej nieudanej próbie posiadania dziecka Anna całkowicie się zmieniła.
Postanowiliśmy, że to będzie nasza ostatnia próba posiadania własnego dziecka, a jeśli nadal się nie uda, adoptujemy dziecko.
Jednak z moją żoną sprawy wymknęły się spod kontroli.
Zwykle przywoziłem ją do domu ze szpitala zapuchniętą od płaczu, a ona płakała w domu przez wiele dni. Tym razem nie widziałem, żeby uroniła choć jedną łzę. To było tak, jakby ktoś wyrwał jej serce.
Dni ciągnęły się niemiłosiernie, ale noce były koszmarne.
Anna albo kładła się do łóżka bardzo wcześnie i udawała, że śpi, kiedy szedłem do sypialni, albo znajdowała coś do roboty, kiedy naprawdę spałem.
Rozumiałem, przez co przechodziła, nie chciałem na nią naciskać ani jej niepokoić, byłem gotów poczekać. Ale tak naprawdę bardzo jej pragnąłem. Minęło sporo czasu,a ja straciłem nadzieję, że wszystko będzie jak dawniej, a brak bliskości z nią sprawiał, że się denerwowałem.
Rozumiała, co się ze mną dzieje i kilka razy próbowała odwzajemnić moje namiętności, ale to wszystko było trochę wymuszone.
To w ogóle nie działało, a każdy kolejny stosunek flustrował nas coraz bardziej.
Pewnego dnia Ania chciała porozmawiać. Spodziewałem się wszystkiego i na wszystko przygotowałem sobie argumenty.
Ona jednak zaskoczyła mnie sugestią, żebym znalazł sobie inną kobietę.
Zrobiła to tak poważnie i szczerze, że nie miałem wątpliwości co do tego ,że to przemyślała.
Spokojnie wyjaśniła mi, że nie będzie już upokarzać mnie ani siebie niewygodnymi imitacjami. Coś w niej pękło; nie była już tą ognistą kobietą, w której kiedyś się zakochałem.
Kilka razy powtarzała, że mnie kocha, ale chce się wyprowadzić z naszego wspólnego pokoju, żeby mnie nie denerwować i znaleźć spokój dla siebie.
Była też gotowa, jeśli zechcę, rozwieść się ze mną.
Obiecała, że nie będzie sprawiać kłopotów, że zrobimy to szybko i polubownie. A ponieważ sprzeciwiłem się pod wpływem chwili, chciała, żebym obiecał jej, że będziemy dalej razem mieszkać tylko wtedy, gdy znajdę kogoś innego, z kim będzie mi fizycznie dobrze.
Nie mogłem w to uwierzyć!
Potwierdziła jednak: “Jesteś młodym, zdrowym i normalnym mężczyzną. Żyj pełnią życia! Nie mogę dać ci tego, czego potrzebujesz, ale nie będę powstrzymywać cię przed zdobyciem tego od kogoś innego”.
Od tego czasu minął ponad rok.
Na początku czekałem, myśląc, że Anna stanie się choć trochę taka jak wcześniej.
Tak się nie stało i od kilku miesięcy chodzę z kimś innym – byłą koleążanką z pracy, rozwiedzioną, z dwójką dzieci.
Mój pierwszy warunek był taki, żeby wszystko było superdyskretne – mimo że miałem zgodę żony, nie mogłem pozwolić, żeby całe miasto dowiedziało się o tej drugiej.
Jak dotąd tylko Anna wie, że ja ją mam, ja to wiem, choć ona nic nie mówi.
Po powrocie do domu robi mi się niedobrze.
Czuję się okropnie! I paskudne poczucie winy zżera mnie od środka, aż do następnego razu, kiedy pójdę do tej drugiej.
Oszukiwanie wydawało się łatwe, ale wcale takie nie jest.
Nie wiem też, jak długo będę to w stanie robić?