Zaczynam mój list od błagania – proszę o radę!
Jak większość ludzi, postanowiłam założyć profil na Facebooku. Znalazłam wielu przyjaciół i krewnych, których nie widziałam od lat, ale natknełam się też na wielu nieznajomych.
Postanowiłam komunikować się tylko z jednym z nich – Markiem. Pozostali proponowali mi spotkanie lub zachowywali się arogancko, więc usunęłam ich z listy znajomych.
Marek rzadko logował się na Facebooku, a ja sporadycznie wysyłałam mu wiadomości. I tak przez około 3 miesiące. Pewnego dnia, gdy znów był online, wysłałam mu wiadomość, a on odpowiedział: “Widzę, że chcesz się ze mną skontaktować, nie bywam tu często, więc podaję ci mój skype – możesz mnie tam znaleźć każdego dnia. Jeśli potrzebujesz kogoś do rozmowy, jestem tutaj”.
Rzeczywiście, znalazłam go i zaczęliśmy rozmawiać prawie codziennie. Dzieliliśmy się wieloma rzeczami – powiedział mi, że jest żonaty i ma 5-letnie dziecko.
Minęło kilka miesięcy, a ja myślałam o nim bardzo często, czasami nawet o nim śniłam. Ale ponieważ miał rodzinę, nie przyznałam się, że go lubię, po prostu chciałam go zobaczyć.
Powiedział mi, że też chciałby się ze mną zobaczyć, ale nie mógł znaleźć czasu. Przestaliśmy korespondować przez kilka miesięcy, ponieważ nie miałam wtedy skype’a, ale czasami rozmawialiśmy przez telefon.
Potem ja poznałam i zamieszkałam z – Dawidem.
Może i wyparł Marka z mojej pamięci, ale na krótko.
On i ja dalej pisaliśmy do siebie SMS-y, mówiłam mu, że cieszę się, że znalazłam chłopaka, a on oczywiście był bardzo szczęśliwy.
Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży z Dawidem, napisałam do Marka, a on na początku myślał, że zamierzam dokonać aborcji, jednak powiedziałam mu, że zamierzam zatrzymać dziecko. Tym razem obiecał, że przyjedzie mnie odwiedzić, ale znowu nie mógł – ciągle pojawiały się jakieś przeszkody.
Kiedy urodziło się dziecko, Marek zadzwonił, by mi pogratulować i powiedział: “Jestem teraz rozwiedziony”.
Wtedy zdecydowałam się wyznać mu, że go lubię, a on powiedział: “Wiem, że tak. Tym razem cię odwiedzę”.
Mój syn miał 3 miesięce, kiedy zdecydowaliśmy się z Dawidem go ochrzcić.
Nalegałam, aby Marek był ojcem chrzestnym i zaprosiliśmy go na uroczystość.
W dniu chrztu uzgodniliśmy, że zobaczymy się wcześniej, więc powiedziałam Dawidowi, że ponieważ Marek nie zna miasta, muszę go odebrać z dworca.
Mieliśmy tylko około 10 minut na rozmowę, a potem wróciliśmy do Dawida i dziecka.
Po wszystkim próbowałam zapomnieć o Marku, ponieważ był już ojcem chrzestnym mojego syna, ale nie mogłam.
I wydaje mi się, że on też patrzył na mnie jak na kobietę której porząda.
Minęło 6 miesięcy od chrztu i nie widziałam go, ale rozmawiamy na skype, kiedy tylko możemy, a kilka dni temu zapytałam go, dlaczego się rozwiódł, czy to ja jestem powodem?
Powiedział mi, że nie mam z tym nic wspólnego.
Powiedz mi, czy to grzech kochać ojca chrzestnego mojego syna, biorąc pod uwagę, że coś do niego czułam jeszcze przed jego chrztem?