Mój chłopak i ja byliśmy w związku od pół roku, w tym dniu były moje urodziny. Zawsze zwracał na mnie dużą uwagę. I był bardzo wyrozumiały. Nie chodzi o to, że jestem jakaś jędzowata, w ogóle tak nie jest. Opisałam go w ten sposób, więc możecie się domyślić, dlaczego byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam go z balonem i małym bukiecikiem kwiatów. Mógłby dawać takie prezenty w każdy inny dzień, ale dziś jest inny dzień…
W porządku, pewnie ma ciężki okres, rozumiem. Przywiązałam balon do krzesła i usiadłam. Powiedzmy sobie szczerze, balonów było kilka i były dość dziwnie napompowane. Balonu na środku nie dało się zobaczyć, był taki mały. Na przyjęciu było niewiele osób, większość moich przyjaciół była zajęta ważnymi sprawami, więc nie mogli uczestniczyć w spotkaniu.
Przed godziną 22 wszyscy już wyszli, ci, którzy byli samochodem, nie pili. Bartek miał rano pracę, więc też wyszedł, zostawiając nas z kolegą, który postanowił zostać na noc. Gdy wychodził, odwrócił się i mrugnął okiem.
Pocałowałam go i wróciłam do mojej przyjaciółki. Miała na imię Renata. Razem z nią piłyśmy kawę i rozmawiałyśmy do rana. W tym momencie Renia nie miała jeszcze chłopaka. I zadawała pytania o Bartka. Zastanawiała się nad wszystkim. Kim on jest? Jaki jest nasz związek, czy coś do niego czuję, czy tylko chodzimy na randki…
– Oczywiście, że bardzo go kocham, jest dla mnie bardzo miły i delikatny. Myślę, że chce mnie poprosić o rękę…
Była zaskoczona, że nie mieszkamy razem, wiele osób po prostu mieszka razem, a my się umawiamy, ale nadal mieszkamy osobno, było to dla niej dziwne.
– Dlaczego myślisz, że chce ci się oświadczyć?
– Ponieważ często mówi o naszych wspólnych planach.
– Mój były chłopak mówił dokładnie to samo, ale potem dowiedziałam się, że mówił to pięciu innym dziewczynom…
To mnie rozśmieszyło. Nie sądzę, żeby Bartek mógł tak mówić do kogoś innego niż ja. Był ranek. Balkon mojego mieszkania wychodzi na wschód. Mieszkam na dziewiątym piętrze.
To był przepiękny widok…
– Może uda nam się puścić balon w powietrze. -powiedziała Renia.
– No proszę!
Wzięłyśmy balon i wypuściliśmy go z balkonu, przeleciał nad domami, przeleciał przez miasto, aż zniknął. W świetle słonecznym widać było wyraźnie kontury aż do środka i coraz bardziej nieprzezroczyste…
Zrobiliśmy się senni i położyliśmy się spać. Zadzwonił do mnie mój chłopak, miałam wyciszony telefon. Kiedy się obudziłam, oddzwoniłam do niego. Podnosi słuchawkę i nawet się nie przywitawszy, zadaje pytanie
– Tak czy nie?
Od razu każe mi odpowiedzieć. Kiedyś często się w to bawiliśmy, jeśli nie mogliśmy się zdecydować, zawsze pytaliśmy: białe czy czarne, górna półka czy dolna?
Pomyślałem, że teraz może być podobnie.
– Nie – odpowiedziałem.
– Dlaczego nie?
– Zakazane pytanie.
– Tak, prawdopodobnie. Do widzenia…
Potem już nie zadzwonił. Myślałam, że zastanawia się, czy będziemy razem, czy nie. Aż natknęłam się komentarz na Facebooku wspólnego znajomego, więc postanowiłam do niego zadzwonić. Okazało się, że w środku balonika znajdował się pierścionek z sugestią “czy wyjdziesz za mnie?”.
Bartek wpadł ponownie i tym razem również z balonami. Jest zabawny. Dzisiaj nie przegapiłam swojej szansy! Wzięłam igłę do ręki i poszłam, by przebić balony. Okazało się, że pierścionek ma odpowiedni rozmiar, byłam szczęśliwa. Chcę wszystkim życzyć szczęścia! Proszę, bądźcie otwarci z ludźmi, których kochacie, przypominajcie im, że jesteście przy nich nawet wtedy, gdy się kłócicie. ROZMAWIAJCIE ZE SOBĄ!
PS. Komu wpadł w ręce mój wypuszczony balonik? Czy to nie byłaś ty?