Zdecydowałam się na adopcję dziecka, które zostało porzucone przez rodziców trzy miesiące po śmierci mojego męża. Dowiedziałam się, że ktoś zostawił to dziecko w Oknie Życia obok szpitalnego oddziału położniczego.
Musiałam szybko zgromadzić potrzebne dokumenty. I to mi się udało. Potem było wiele kontroli z różnych organów, a także ocena mnie i moich warunków życia, która wypadła pozytywnie. Kilka dni później mój syn był już ze mną. Kochałam go jak własne dziecko. Nazwałam go imieniem mojego męża. To było wspaniałe uczucie móc je wypowiedzieć i usłyszeć ponownie. Mój syn dorastał i zaczął pytać o rodzeństwo.
Naprawdę mi to nie przeszkadzało. Mam zdalną pracę, w której mogę kontrolować wszystko z mojego laptopa, więc było to dla mnie idealne rozwiązanie. Kiedy wróciłam do domu, aby zająć się naszym nowym dzieckiem, byłam taka szczęśliwa. Zaprowadzono mnie do pokoju i pokazano mi w łóżeczku dziewczynkę, która miała zaledwie trzy dni. Od chwili, gdy ją zobaczyłam, zakochałam się i postanowiłam, że będzie nasza. Wiedziałam, jakie dokumenty są nam potrzebne i jakie badania nas czekają, więc zorganizowanie wszystkiego poszło znacznie szybciej, niż się spodziewałam.
Teraz jest nas troje: ja, mój syn i moja córka. Jesteśmy najszczęśliwszymi ludźmi na ziemi.