“Młoda damo, posadź swoje dziecko na kolanach” – upomniała mnie duża kobieta około pięćdziesiątki. Przy okazji kupiłam synowi miejsce w autobusie i zapłaciłam za nie 10 złotych.
Tego dnia wiozłam Adama do domu jego babci. W mojej rodzinie uważany jest za dużego chłopca, choć ma dopiero pięć lat, ale wszyscy myślą, że jest uczniem szkoły podstawowej. Co więcej, wszyscy członkowie naszej rodziny traktują go jak dorosłego. Dlatego kupujemy dla niego osobne miejsce w autobusach kursowych, zachowuje się grzecznie, a poza tym jest wysoki i dużo waży, trudno go trzymać na rękach. Zarówno ja, jak i mój syn czulibyśmy się niekomfortowo, a on, siedząc na moich kolanach, mógłby pobrudzić butami innych pasażerów. Ogólnie rzecz biorąc, mój syn powinien siedzieć osobno w swoim foteliku, jest to wygodniejsze dla wszystkich.
Akurat tego dnia Adama siedział przy oknie, a ja na siedzeniu obok niego. Zajęliśmy miejsca z przodu, żeby łatwiej było nam wysiąść z autobusu, musieliśmy wysiąść przed innymi pasażerami. Wyjaśniłam kierowcy, że kupiłam bilet także dla dziecka, więc nie mógł posadzić na tym miejscu innej osoby.
Wyjechaliśmy za miasto. Tuż przy drodze autobus został zatrzymany przez postawną panią. Gdzieś za nami były jeszcze wolne miejsca, więc kierowca zatrzymał się. Kiedy ta kobieta wepchnęła się do autobusu (nie mogę tego inaczej określić), pojazd nawet się zachwiał, a współpasażerowie milczeli ze zdziwienia, patrząc, jak wchodzi do kabiny. Gdy w końcu wsiadła i zatrzasnęła za sobą drzwi, wszyscy usłyszeli smutne westchnienie kierowcy. Kierowca zaczął się przesuwać, a kobieta wciąż zbliżała się do siedzeń pasażerów.
“Dziewczyno, posadź sobie dziecko na kolanach” – upomniała mnie ta duża kobieta. Wyjaśniłam jej, że zapłaciłam za miejsce dla mojego syna i nie zamierzam sadzać go sobie na kolanach. Kierowca wstawił się za mną, mówiąc, że powinna przejść przez kabinę do przodu, gdzie jest więcej miejsc. Ta pani niegrzecznie mruknęła, że trzeba jej zapewnić miejsce, bo nam jest łatwiej przesiąść się na inne siedzenia. Poza tym ona regularnie jeździ tym minibusem i zawsze zajmuje miejsce przy oknie.
Nie ustąpiłam miejsca, ale autobus stopniowo przyspieszał, a kobietę zaczęło obwozić po kabinie, bo wciąż stała obok naszych siedzeń i nie zamierzała przechodzić na tył. W środku już mi się gotowało, ale nie chciałam wywoływać skandalu na oczach syna. Zaczęliśmy z synem rozmawiać, aby odciągnąć moją uwagę od tej kobiety. Kobieta była wściekła z powodu mojego spokojnego stanu i krzyknęła: “No to szybko przesuń dziecko i pozwól mi usiąść, nie rozumiesz?
Powiedziałam spokojnym tonem, że nie ustąpię. Mój syn jest dorosły i kupiłam mu własne miejsce. A ponieważ wsiedliśmy do autobusu wcześniej, usiedliśmy tam, gdzie chcieliśmy. Tu nie ma biletów.
Kierowca nie odrywał się od jazdy, ale czułam, że to nie pierwszy raz, kiedy wiózł tę kobietę. Towarzysze podróży też początkowo nie zwracali uwagi na to, co się dzieje. Niektórzy siedzieli ze słuchawkami na uszach, inni zasypiali. Stopniowo jednak zaczęła otrzymywać rady: “Kobieto, siądź na pustym miejscu”. “Nie krzycz, nie jesteś we własnym domu”. Na to, co się wokół niej działo, kobieta twierdziła, że nie pójdzie do przodu, bo jest jej trudno ze względu na wzrost. Choć dla wszystkich było oczywiste, że zachowuje się tak dla zasady, to jednak chodziło jej o nasze przytulne miejsce, które chciała zająć.
W autobusie było dużo zamieszania. I wtedy wydarzyła się najciekawsza rzecz. Kierowca zatrzymał pojazd. Wysiadł zza kierownicy, wszedł do kabiny, wystawił bagaże kobiety na zewnątrz, a następnie wyprowadził ją z autobusu. Oszołomiona i rozhisteryzowana kobieta nie zdążyła mrugnąć, gdy mężczyzna wsiadł za kierownicę i odjechał. W kabinie panowała cisza. Wszyscy zebraliśmy nasze pieniądze, aby zwrócić kierowcy pieniądze, które stracił na tej kobiecie. Kiedy dotarliśmy na miejsce, przekazaliśmy pieniądze, a mężczyzna był tak szczęśliwy, że obiecał, iż nigdy więcej nie wpuści jej do autobusu, ponieważ zawsze się ze wszystkimi kłóciła.