Jasne i jednoznaczne: ja potrzebuję mężczyzny, który nie będzie dla mnie ciężarem!

Marek i ja jesteśmy razem od prawie trzech lat, a mieszkamy razem od jednego.

Znam jego rodziców, on zna moich.

Oboje pracujemy od wiosny, co zachęciło nas do odważniejszych planów na przyszłość, a nawet rozmawialiśmy o ślubie i dziecku.

Ale wszystko poszło nie tak na początku czerwca, kiedy nagle zmarła matka Marka!

W drodze z pracy miała rozległy atak serca, upadła na ulicy i zmarła w drodze do szpitala.

Szok był ogromny, ból nie do opisania dla całej rodziny.

Byłam cały czas u boku mężczyzny, którego kocham i z którym zdecydowałam się żyć.

Dzieliłam jego bezsenność, ocierałam łzy, w milczeniu znosiłam, jak pocieszał się upijając sie alkoholem.

Trzymałam go za rękę, gdy pogrążał się w czarnej dziurze swojego smutku.

Nie zostawiałam go samego, nawet gdy mnie gonił, żebym nie widziała, jak bardzo cierpi.

Ale Mark jest w tym stanie od miesięcy – z nikim się nie spotyka, może nie odzywać się do mnie przez kilka dni, cokolwiek zaproponuję, odmawia.

Całymi dniami siedzi w domu i nic nie robi.

Wziął nawet bezpłatny urlop, co oznacza, że może nie mieć gdzie wrócić do pracy.

Nie wiem, jak mu pomóc.

Zdaję sobie sprawę, jak wielka jest jego strata, ale kiedy mówię mu, że życie jest dla żywych i musi toczyć się dalej, oskarża mnie o cynizm.

Może i ma rację, ale ja myślę o czymś innym: po drodze na pewno będzie wiele ciężkich prób – jeśli będzie tak reagował na każdą trudność, to jak sobie poradzimy?

Jeśli zawsze i we wszystkim będę musiała być tą silną, z trudem to zniosę.

I nie jestem pewna, czy tego chcę.

Potrzebuję mężczyzny, z którym mogłabym dzielić się swoimi troskami, a nie kogoś, kto będzie dla mnie ciężarem.

Boję się dzielić tym nawet z moją rodziną, dla nich też mogę wydawać się nieczuła.

Byłabym wdzięczna każdemu, kto może mi doradzić, jak uratować mój związek i ruszyć dalej z moim życiem?

 

Rate article
Jasne i jednoznaczne: ja potrzebuję mężczyzny, który nie będzie dla mnie ciężarem!