Jedno przypadkowe spotkanie w w domku na wsi, zmieniło całe moje życie.

Nie, nie myśl, że chodziło o konieczność wyboru między moim dzieckiem a jego ojcem. Ta historia jest zupełnie inna. Ale – zacznę po kolei.

Kiedy byłam nastolatką, los nie był dla mnie zbyt łaskawy: ciągle wpadałam na dziwnych facetów: jeden mnie okłamywał i umawiał się z innym, a raz okazało się, że facet, w którym byłam zakochana, chciał po prostu uprawiać ze mną seks i tyle.

Zasadniczo nie fascynowały mnie młodzieńcze miłosne uniesienia. Więc kiedy Tadeusz pojawił się w moim życiu jako 21-letnia studentka, wydawało mi się, że znalazłam tego właściwego , był kierownikiem działu w oddziale banku obok i tak go poznałam.

Był niezwykle miły, pomocny, wyrozumiały. Od razu go polubiłem i najwyraźniej on polubił mnie. Po kilku wizytach w banku (w sprawie kredytem studenckiego) zaprosił mnie na randkę. Zgodziłam się.

Wszystko potoczyło się dobrze. Wyszliśmy kilka razy, zabierał mnie w bardzo przyzwoite miejsca, sprawiał, że czułam się wyjątkowo. Zawsze przychodził z kwiatami, proponował wyjścia do teatru, na koncerty.

Moja koleżanka, która znała wszystkie moje miłosne emocje i rozczarowania, była trochę zdziwiona  moim wyborem, ale też zadowolona  – że znalazłam mężczyznę, który mi się podoba.

Czy motyle trzepotały mi w brzuchu? Czy nogi mi się ugięły, gdy usłyszałam jego głos? Cóż, nie powiedziałabym, ale miłość potrzebuje czasu – tak sobie powtarzałam. I czekałam, aż ten moment nadejdzie.

Kiedy pewnego dnia rzucił pomysł wyjazdu do swojego domku na wsi, powiedziałam, że czemu nie?

Może nadszedł czas, aby zrobić krok naprzód. Tak, jeszcze tego nie zrobiliśmy – znaliśmy się od miesiąca, tylko się całowaliśmy, ale wydawało mi się, że dobrze do siebie pasujemy.

Dojechaliśmy tam w połódnie i zajęliśmy się rozpakowywaniem bagaży i jedzenieem. Następnie udaliśmy się na długi spacer, który trwał aż do zachodu słońca. Kiedy wróciliśmy do domu, i zrobiło się już ciemno, i ktoś zadzwonił do dzrwi.

Na początkuTadeusz był zaskoczony, ale w następnej chwili jego telefon zasygnalizował, że coś otrzymał – wiadomość o nieodebranym połączeniu.

– Ach, dzwonił mój syn!” powiedział z uśmiechem, wskazując na drzwi. – To musi być on – cóż, po prostu cię przedstawię!

Syn?

Nie rozmawialiśmy o tym. Ale – tak, to było możliwe, że 40-letni mężczyzna ma syna. Ależ  tak – zauważyłam, że Tadeusz ma 40 lat, kiedy się poznaliśmy. Wiedziałem, że miał żonę, która zmarła po ciężkiej chorobie .

Wpuścił go do środka i stanęłam twarzą w twarz z najprzystojniejszym mężczyzną na świecie ! Motyle niech będą przeklęte – czułam się tak onieśmielona w obecności tego mężczyzny (najwyraźniej mojego rówieśnika), że nawet lekko zadrżałem, gdy uścisnął mją dłoń.

– Miło mi cię poznać – jestem Dawid!

– Laura – uśmiechnęłam się. Od tego momentu zaczął się bardzo miły wieczór: śmialiśmy się, śpiewaliśmy, graliśmy w karty. Około 22:00 zadzwonił telefon Tadeusz  powiedział, że będzie musiał wrócić do miasta – był jakiś problem z klientem i musiał być w banku wcześnie rano.

– A ty nie musisz ze mna wracać  – oczywiście David tu będzie, możesz zostać.

Najwspanialsze dwa dni w moim życiu!

Tak mogę je określić: rąbaliśmy drewno, łowiliśmy ryby, spokojnie obserwowaliśmy różne zwierzęta w lesie (miejsce jest dzikie, są zające, lisy, sarny).

Rano piliśmy kawę o wschodzie słońca, a wieczorem , rozpalaliśmy ognisko, i rozmawialiśmy do nocy. Chyba nigdy w życiu tak się nie czułam. To było niesamowite!  Ale, niestety, nastapił koniec naszego pbytu.

W ciągu następnego tygodnia spotkałam Tadeusza dwa razy, rozmowa się nie kleiła, aż w końcu po prostu powiedział:

– Hej, gdzie jesteś?

– Och, przepraszam – odpowiedziałam – myślałam o czymś.

Prawda była taka, że nie myślałam o czymś, tylko o kimś – o Dawidzie. A kiedy usłyszałam “.jedźmy znowu do domku na wsi w ten weekend”, otrzeźwiło mnie to, i jak małe dziecko podekscytowane pomysłem kupienia lodów, powiedziałam: Tak! Tak!

Roześmiał się i ustaliliśmy, że pojedziemy.

Czego tam szukałam?

Niestety – tym razem Dawida tam nie było. Nie wydawałam się być sobą: nie potrafiłam się z niczego cieszyć. Wszystko było dla mnie nudne i irytujące, pomimo wysiłków Tadeusza.

A kiedy zbliżał się wieczór, zastanawiałam się nawet: po co tam pojechałam?

Czy Tadeusz spodziewa się, że w końcu zbliżymy się do siebie bardziej , czy spodziewa się intymności? Dlaczego w ogóle jestem z tym facetem?

Najwyraźniej byłam dość zdesperowana i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że chciałam związku z mężczyzną w moim wieku, ponieważ myślałam, że wszyscy są niepoważni i dziecinni. Pomyślałam więc, że podoba mi się ten czarujący 40-latek. A tak na prawdę spodobało mi się poczucie stabilności i spokoju , które mi dawał.

Co mam teraz zrobić?

Opcja A: uciec jak kompletny głupiec.

Opcja B: powiedzieć mu wprost, że go nie kocham.

Opcja C: zostać z nim tylko po to, by być blisko Dawida.

Kiedy rozważałam te opcje, zasnełam na kanapie.

A kiedy obudziłam się rano, obok mnie leżał list.

“Laura, nie obwiniaj się, że nic do mnie nie czujesz.Najwyraźniej mój syn jest tym, którego szukałaś i na kogo czekałaś całe życie – tym dreszczykiem emocji, tą prawdziwą miłością.Ty marzysz o nim, on marzy o tobie – słyszałem, jak wypowiadał twoje imię dwie noce z rzędu. Nie ma co się zadręczać – jeśli coś czujecie do siebie, to dla mnie najwspanialsza rzecz! Z miłością: Tadeusz”.

Łzy spływały mi po policzkach, wzrok miałam zamglony – teraz czułam jednocześnie ulgę i poczucie winy, że zraniłam tak niezwykłego człowieka. Właśnie w tym momencie, gdy tak siedziałam roztrzęsiona , drzwi otworzyły się i na progu stanął David.

Spojrzałam na niego, a on zrobił kilka kroków i po prostu chwycił mnie w ramiona. Wszystko stało sie jasne: to był prawdziwy pocałunek! Dotyk ukochanej osoby naprawdę może sprawić, że poczujesz się najszczęśliwsza osobą na całym świecie!

Czy to prawda , że znałazłam  partnera, który zdawał się idealnie do mnie pasować? I że byłam tą jedną z nielicznych szczęśliwców, których partner, jak to mówią, był drugą połówką? Tak, tak, tak! Tysiąc razy tak!

Jeśli spodziewałaś się dramatu w mojej historii, to go nie ma: nie kłóciliśmy się ani nie obwinialiśmy się nawzajem. Po prostu życie samo pokazało nam, kto powinien zająć które miejsce w naszym związku. I żadne z nas się temu nie sprzeciwiało.

Zawsze będę wdzięczna Tadeuszowi, który nie stanął na drodze miłości swojego syna i nie sprawił, że czułam się winna – ani przez chwilę.

Teraz doświadczam najwspanialszej miłości, jaką można sobie wyobrazić. Od 10 lat wciąż jesteśmy tym samym wspaniałym, głośnym i bardzo szczęśliwym towarzystwem, kiedy spotykamy się w domku na wsi. Tylko teraz jesteśmy w wersji  2+2. Tadeusz zakochał się w swoim wnuku, bo Dawid i ja mamy wspaniałego syna.

 

Rate article
Jedno przypadkowe spotkanie w w domku na wsi, zmieniło całe moje życie.