Chcę opowiedzieć o historii, która poruszyła mnie do głębi, a nawet pozbawiła spokojnego snu.
Z natury jestem bardzo wrażliwa, ciężko mi znieść ból innych ludzi.
Nie mogę zapomnieć przypadkowego spotkania na ulicy, które mną wstrząsnęło.
Kiedy zamyślona szłam w kierunku domu mojego przyjaciela, mój wzrok nagle przyciągnęła dziwna ludzka postać.
Był nie wysoki,że wyglądał jak małe dziecko, ale kiedy się przyjrzałem, zauważyłem, że był to młody mężczyzna.
Szedł chwiejnym krokiem, niosąc w ramionach małego, puszystego pieska, a pod pachą trzymał plik starych gazet.
Zatrzymałam się, by podziwiać szczeniaka, ale wtedy chłopak upuścił niechcący gazety.
Pomogłam mu je podnieść, wyciągnełam z torebki swoją reklamówkę, żeby było mu wygodniej je nieść.
Piszę te słowa, bo nie mogę powstrzymać łez.
Zapytałem go, gdzie mieszka, a on powiedział mi, że od niedawno mieszka na ulicy, ponieważ po śmierci matki jego siostra sprzedała mieszkanie i wyjechała za granicę.
Zostawiła go samego i bez grosza.
Najwyraźniej nie było jej trudno go okłamać, ponieważ młody człowiek miał trudności z wymawianiem słów i wydaje misię że cierpiał na chorobę psychiczną.
Po jakimś czasie spotkałem go ponownie. Szczeniak był już dorosły, a chłopak prowadził go na smyczy.
Zatrzymałem się, wyciągnąłem kanapke z torby, a pies pierwszy rzucił się na nanią, bo był bardzo głodny.
Od tego czasu, za każdym razem, gdy tylko mnie widział, zwierzak gwałtownie pędził w moją stronę, raz nawet przewrócił chłopaka. Zacząłem go karmić, gdy tylko ich spotkałem.
Chłopiec dziecinnie wyjaśnił mi, że spotkał kiedyś innego starszego psa, który wyglądał bardzo podobnie jak jego pies.
Pomyślał, że to może jego matka i zastanawiał się, czy psy się rozpoznają.
Powiedział mi, że pies jest całym jego życiem. Oboje bardzo się do siebie przywiązali, przyznał się, że wszystko robią razem.
Pies spał razem z nim w jego legowisku i był jego jedynym obrońcą i przyjacielem.
Wyjaśnił mi, że jego czworonożny przyjaciel nie ma imienia i jeśli chcę, mogę zostać jego matką chrzestną.
Słuchałam go, a łzy napłynęły mi do oczu. Pomyślałam: Boże, daj mu zdrowie, niech będzie zawsze tak dobry i niewinny!
Chcę mu pomóc, ale mam nie wiele możliwości. Chciałabym pomóc wszystkim ludziom w kłopotach, ale nie mogę!
“Boże, ile smutku jest na tym świecie!”.