Jego żona go takim nie uczyniła, to ty go takim uczyniłaś.

Syn mojej przyjaciółki to wspaniały chłopak. Dobrze się uczył, skończył studia, poszedł do pracy, pracował ciężko. Teraz jest bogatym właściciel firmy, ma dom na wsi, mieszkanie w centrum – mówię wam – cud, nie facet.

Ale… jak zawsze jest jakieś ALE – ożenił się z dziewczyną. Straszną dziewczynę, z dysfunkcyjnej rodziny, złą, zazdrosną i okrutną. To nie są słowa mojej przyjaciółki, która oddała swojego jedynego syna w jej szpony, to jest fakt.

Przede wszystkim ta harpia pozbyła się wszystkich przyjaciół męża. Po ci oni, przychodzą tu tylko po to, żeby się napić, wyciągają od ciebie pieniądze – nie masz z nich żadnego pożytku – wykorzystują cię.

Następnie konsekwentnie pozbyła się jego krewnych. Rodzina mężczyzny jest liczna i przyjazna – wspólne biesiady, częste telefony – dobra rodzina, taka silna.

Żona najpierw przewracała oczami na każde zaproszenie krewnych, ważne rzeczy wymyślała, gdy byli zapraszani w odwiedziny i cierpiała na nagłe migreny, gdy ktoś musiał do nich przyjechać.

Wkrótce matka była jedyną osobą, która przychodziła sporadycznie, bo bardzo chciała obcować z wnuczką. I oczywiście tęskniła za synem.

Jego żonie za każdym razem udawało się zrobić z tego skandal.

Nie histerycznie i z krzykiem, ale spokojnie, sycząc wyrażała się ” mówiłam ci pięćset razy, ale widocznie nie potrafisz się zmienić-nie przynoś tanich prezentów, my chodzimy tylko w drogich rzeczach, a ty przynosisz tandetę”.

Syn stanął obok i przytaknął: Mamo, na miłość boską.

Wczoraj spotkałam się z nią i jeszcze jedną koleżanką. Koleżanka płakała i drżącymi rękami pokazywała mi SMS-a. Pisze do niej synowa, że wraz z mężem zdecydowali, że lepiej, żeby już do nich nie przychodziła.

Szlocha, mówi, że zadzwonił syn i powiedział: Mamo, denerwujesz moją żonę. Jak przychodzisz do nas do domu, to ona przez trzy dni nie może dojść do siebie.

Ale przecież nie o to chodzi. Siedzieliśmy i wzdychaliśmy, biedna, jak to możliwe, jaki pech. Jaka zła synowa.

I wtedy nasza znajoma mówi: Co ona ma z tym wspólnego? Wychowałaś takiego syna, okrutnego i bez serca.

Krzyczeliśmy na nią, że nic nie rozumie. Co on może zrobić, skoro ona jest taka? Zrobił to dla swojej rodziny, dla pokoju na świecie, a trzeba było widzieć jakim był dzieckiem, jak w szóstej klasie dał mamie kartkę na 8 marca.

Pokażemy wam, jest tam serce i kwiatek, który sam narysował. I gdyby nie ta żona…

Ona tylko wzruszyła ramionami, mówiąc, że jak człowiek nie jest wredny, to żadna żona go do tego nie zmusi. I odeszła.

I nagle jakby spadła mi z oczu zasłona.

Całe życie byłam wychowana w paradygmacie – dobry mężczyzna dostał złą żonę.

A tu proszę.

Okazało się, że człowiek jest podły, bo jest podły, a nie dlatego, że został do tego zmuszony przez złą żonę.

Rate article
Jego żona go takim nie uczyniła, to ty go takim uczyniłaś.