Jestem mężatką. Moja teściowa ma 72 lata. Helena całe życie pracowała jako kierowniczka i dlatego jest przyzwyczajona do szefowania.
Przez dwa lata mieszkaliśmy sami, a teściowa przyjeżdżała do nas bardzo rzadko. Ale potem zaszłam w ciążę i urodziłam córeczkę. Teściowa, która mieszka bardzo blisko, zaczęła przychodzić do nas codziennie. Bardzo mi pomagała przy dziecku: zarówno radą, jak i pomocą. Ale potem teściowa zaczęła się wtrącać we wszystkie nasze sprawy.
Na przykład znaleźliśmy z Radkiem bardzo ładne mieszkanie i postanowiliśmy je kupić. Ale Radek pokazał je swojej matce, a ona nie pozwoliła nam go kupić. Powiedziała, że mieszkanie jest po prostu okropne. Dopiero wtedy dała do zrozumienia, że nie chce, abyśmy kupili to mieszkanie tylko dlatego, że jest daleko od niej i nie może nas tak często odwiedzać.
Pół roku później rzeczywiście kupiliśmy sobie nowe miejsce do życia. Dom był blisko domu mojej teściowej, a przy domu była też duża działka.
Było tak, jak chciała teściowa. Teściowa kazała mi, gdy byłam w ciąży po raz drugi orać ten ogród jak jakiejś niewolnicy.
Kazała mi nawet z sadzić kukurydzę, cukinię i ogórki. Mieliśmy dobre zbiory, ale potem prawie wszystko zniknęło. Pracowałam więc na darmo.
Moja teściowa przychodzi do nas codziennie i zawsze mówi mi, co i jak mam zrobić. Radek jest cały czas w pracy, a ja w domu z dziećmi. Muszę więc godzinami słuchać teściowej.
Jestem osobą bardzo spokojną i bardzo cierpliwą, ale jest pewna granica mojej cierpliwości. Nie mogę zabronić teściowej przyjazdu do nas. Ale jak sprawić, żeby mniej ingerowała w nasze życie i przestała udzielać niekończących się rad, tego po prostu nie wiem.
Teściowa bardzo pomaga mi też przy drugim dziecku. Na przykład wtedy, gdy muszę odprowadzić córkę do przedszkola lub po prostu pójść do sklepu. W końcu pogoda nie zawsze dopisuje i czasem nie mogę zabrać się z synem.
Postanowiliśmy z mężem zrobić kilka remontów w domu. Jednak i tutaj wtrąca się moja teściowa. Mówi, że podłogi i okna, oraz drzwi mogą jeszcze służyć i nie trzeba ich wymieniać. My jednak myślimy inaczej.
Ostatnio pokłóciłyśmy się z nią o to. Teściowa się wściekła i powiedziała, że już nigdy do nas nie przyjedzie. Ale nie było jej tylko przez cztery dni. A piątego dnia znowu do nas przyszła i zaczęła nam doradzać co i jak mamy robić.
Nie wiem jak mam się teraz zachowywać w stosunku do teściowej. Nie chcę jej skrzywdzić, ale mam już dość jej ciągłego wtrącania się w nasze życie.
Jak więc mam to wszystko ukrócić?