“Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie” – z tymi myślami zasypiałam i budziłam się przez dwanaście lat z rzędu.
Byłam żoną przystojnego, odważnego i miłego mężczyzny, Michała. Zawsze pamiętał o naszych rocznicach, dawał mi drogie prezenty i komplementował mnie. Jest również wspaniałym ojcem. Mamy dwójkę pięknych dzieci. Nasz syn ma 8 lat, a córka 10 lat.
Żyliśmy w dobrobycie, a Michał zapewniał nam wszystko, czego potrzebowaliśmy. Sześć lat temu wspierałam mojego męża, gdy zakładał własną firmę. Dziś jego firma jest jedną z najbardziej znanych w mieście. Nie musiałam pracować, ale nadal nie chciałam być całkowicie zależna od męża. Więc kiedy mój syn skończył cztery lata, wróciłam do pracy.
Po ciążach bardzo przytyłam. Chociaż zawsze byłam szczupła. Kiedy byłam w ciąży z córką , prawie nie przytyłam, ale z synem było inaczej. Przytyłam piętnaście kilogramów. Miałam nadzieję, że po porodzie szybko wrócę do poprzedniej wagi, ale myliłam się. Było to dla mnie bardzo niepokojące. Moja samoocena spadła. Zaczęłam ćwiczyć na siłowni i zdrowo się odżywiać. Wszystkie moje próby były bezskuteczne. Zamiast wsparcia męża otrzymywałam tylko wyrzuty.
Wtedy postanowiłam przywrócić namiętność do naszego związku. Wysłałam dzieci do rodziców, ugotowałam pyszny obiad, założyłam piękną bieliznę i zadzwoniłam do męża, aby zapytać, kiedy wróci do domu. Michał powiedział, że będzie późno. Nie chciałam czekać na niego w domu, więc spakowałam się i pojechałam do niego do pracy. Kiedy dotarłam do jego firmy, podsłuchałam rozmowę, która wyprowadziła mnie z równowagi.
“Kochanie, spotkamy się dzisiaj w tym samym miejscu. Nie martw się, moja żona niczego nie podejrzewa. Myśli, że pracuję bez wytchnienia. Co za idiotka!”
Słuchałam, jak mój mąż rozmawia ze swoją kochanką. W ciągu kilku minut rozmowy powiedział jej więcej komplementów niż mnie przez całe nasze małżeństwo.
Po cichu wyszłam, wezwałam taksówkę i odjechałam. Za jaką osobę uważa mnie Michał. Wspaniałe podziękowanie od mojego męża za dwójkę dzieci. Nie jest tak doskonały, za jakiego się uważa. Nie sądzę, żeby jego kochanką kierowała miłość. Ciekawe, ile wydaje na nią miesięcznie.
Nie zamierzam się napalać i denerwować. Płacz i krzyki też nie wchodzą w grę. Czy powinnam porozmawiać z tą kobietą? Nie sądzę, żeby mi to odpowiadało. A co z kobiecą dumą? Postanowiłam wziąć się w garść i uspokoić. Chcę zacząć dobrze się odżywiać, chodzić na siłownię, skonsultować się z dietetykiem, a potem zobaczę.