Los dał mi drugą szansę: lata po ukończeniu studiów spotkałam Adama.

Nigdy nie spodziewałam się, że zapomniana miłość może okazać się tak ekscytująca

Jako licealiści z niecierpliwością czekaliśmy na maj. Po pierwsze, nie było już zbyt wiele do nauki, po drugie, zawsze mieliśmy jakąś ciekawą wycieczkę, a po trzecie, od dwóch tygodni  większość wolnego czasu spędzaliśmy w teatrze.

Wtedy mieliśmy próby do akademi, a nasze podekscytowanie było ogromne. Było głośno, kolorowo, uroczyście, świątecznie. Teraz, z perspektywy czasu, mam inne zdanie, ale wtedy było to naprawdę ekscytujące doświadczenie dla nas wszystkich.

Nadszedł ten dzień i rozpoczęła się próba do generalna. Byłam wciśnięta między dwie dziewczynki ze starszej klasy. Wszyscy chłopcy się w nich podkochiwali. Potajemnie byłem o nie zazdrosna. To one były powodem, dla którego Adam przeszedł obok mnie, ale nie zwrócił na mnie uwagi. Adam rozmawiał z nimi obiema na każdej przerwie – cała trójka była po prostu przyjaciółmi od dzieciństwa.

Nie zakochałam się w Adamie od pierwszego wejrzenia. W szkole wszystkie dziewczyny potajemnie do niego wzdychały, ale ja wzdychałam wtedy innego chłopaka, który oczywiście nie zwracał na mnie uwagi i to było dla mnienie do wytrzymania. Jednak na próbie coś się wydarzyło.

Gdy Adam wybiegł z sali, promienie słońca padały na jego blond włosy i zdawały się go rozświetlać. Zaparło mi dech w piersiach. Od tego momentu ja również stałam się jedną z jego wielu wielbicielek. A on nawet na mnie nie spojrzał, tylko rzucił swoim dwóm koleżankom żart i poszedł dalej, zostawiając mnie ze złamanym sercem.

Żegnaliśmy absolwentów. Pomiędzy nimi były dwie dziewczyny i Adam. Wciąż się w nim podkochiwałam, ale nasze relacje niewiele się zmieniły – po prostu witaliśmy się na korytarzach, kiedy tylko się mijaliśmy. Wciąż nie miał dziewczyny. Byłam smutna. Po tym dniu już go więcej nie zobaczyłam.

Następny rok był dość stresujący, ponieważ mieliśmy egzaminy, – to w ogóle nie mieliśmy czasu na romanse. Ale nadszedł czas naszej studniówki. Nie miałam drużby.

Liczyłam na to, że pójdę z moimi najlepszymi przyjaciółkami, ale one znalazły sobie partnerów. Wpadłam w panikę. I wtedy moja ciotka powiedziała, że mi kogoś “załatwi” – mieli nowych sąsiadów, a ich chłopak wydawał się świety.

Chłopak miał na imię Grzegorz i był naprawdę bardzo skromny i dobrze wychowany. Był 3 lata starszy ode mnie, studiował ekonomię. Na balu nie rozstawał się ze mną – najwyraźniej dostał wytyczne od ciotki , żeby mnie chronił. I udało mu się.

Niektórzy moi koledzy z klasy upili się po raz pierwszy, inni postanowili wykąpać się w ubraniach w jednej z miejskich fontann, a Grzegorz zwrócił mnie rodzicom całą i zdrową. Zakochałam się w nim bez pamięci.

I jak się okazało, on też się we mnie zakochał. To nie z jego powodu wybrałam studia ekonomiczne. Ale tak się złożyło, że spotkaliśmy się na tej samej uczelni. I miłość rozkwitła . Ciąg dalszy był logiczny: ślub, a rok później dziecko. Byliśmy szczęśliwą, idealną rodziną.

Grzegorz i ja przechodziliśmy przez różne etapy naszego wspólnego życia. Ale miłość i szacunek nigdy nie zniknęły. Urodziłam naszą córeczkę i to był jeden z powodów, dla których wcześnie zostałam babcią. Pomagałam młodej rodzinie jak tylko mogłam, kiedy Pan Bóg postanowił zabrać Grzegorza do siebie.

Miał atak serca i nie udało się go uratować. Zamiast zamknąć się w sobie i cierpieć, pomyślałam, że tak właśnie musiło być. Lata, które spędziliśmy razem, były cudowne. Ale byłam sama. Aby nie czuć się zbyt samotną w tym wielkim domu, zdecydowałam, że potrzebuję generalnej zmiany. Nie potrzebowałam już dużego mieszkania. Sprzedałem je, kupiłem kawalerkę, a pieniądze, które zostały, przekazałem córce. Zmieniłam też pracę. Byłam doświadczonym pracownikiem i od razu mnie przyjęli.

Dobrze pasowałem do nowego zespołu. A nowe miejsce oferowało mi jeszcze większe możliwości rozwoju. Teraz nadszedł czas na karierę – nieważne, że zbliżałam się do 50-tki.

To było interesujące i intrygujące. W pracy spotykałam różnych ludzi. Aż pewnego dnia los zetknął mnie z Adamem.

Wciąż był przystojny, choć z lekko posiwiałymi włosami. Spojrzałam na niego zdziwiona. A on się uśmiechnął:

– Cześć, Monika. Poznałaś mnie? Chodziliśmy do tej samej szkoły średniej .

– Adam, oczywiście, że cię poznałam. Nie spodziewałam się, że mnie pamiętasz,- tylko tyle  mogłam powiedzieć.

– Dobra powiem ci! Pamiętam cię? Potajemnie się w tobie podkochiwałem, ale nie miałem odwagi się do tego przyznać, bo zawsze byłaś poważna i zamyślona, bałem sie odtrącenia.

Po raz drugi spojrzałam na niego z zaskoczeniem. Adam był we mnie zakochany?

Szczerze mówiąc, nie wierzyłam w słowa Adama. Ale chętnie przyjęłam zaproszenie na kawę, żeby powspominać stare czasy. Okazało się, że od dawna jest rozwiedziony, nie ma też dzieci.    I jak został sam, poświęcił się pracy i po prostu zapomniał o życiu towarzyskim. Spotkaliśmy się jeszcze raz – tym razem zaprosił mnie na kolację. Tuż przed podaniem deseru Adam wyciągnął z torby płócienny notes i wręczył mi go.

– Moniko, widziałem, że nie uwierzyłaś mi, gdy powiedziałem ci, że byłem w tobie zakochany. Ale to powie ci więcej.

Lekko drżącymi dłońmi otworzyłem notatnik. Był pełen wierszy. Napisanych, trochę niezręcznie, ale bardzo pięknych. I wszystkie napisane dla mnie. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Rozpłakałam się. Adam wziął mnie za ręce i powiedział cicho:

– Wiem, że jest późno. Ale oboje jesteśmy sami. Możemy spróbować być razem. To przeznaczenie, wiesz? To nie przypadek, że znów się spotykamy.

Uwierzyłam mu. I nie myliłam się. Za kilka miesięcy kończę 55 lat. I cieszę się, że będę świętować urodziny z mężczyzną, który kocha mnie od tylu lat.

 

Rate article
Los dał mi drugą szansę: lata po ukończeniu studiów spotkałam Adama.