– Dlaczego się rozczulasz, przecież będziemy mieć dzieci! No dalej, uśmiechnij się! Czeka nas tyle dobrych rzeczy”. Ala zupełnie inaczej wyobrażała sobie życie w małżeństwie. Marzyła o dużym domu i gromadce dzieci biegających po pokojach. I na pewno o psie. Dużym, białym psie. Czymże byłby dom bez psa?
Ale oni nie mieli nic: ani dzieci, ani psa, ani nawet domu. Mąż szybko piął się po szczeblach kariery, więc w wieku trzydziestu lat mogli już sobie na wiele pozwolić! Mieli wszystko, o czym inni nie mogli nawet marzyć. Tak, Ala miała wszystko, ale nie to, o czym marzyła! Nie miała najważniejszej rzeczy – dziecka!
Jeśli zaczynała mówić o dziecku, jej mąż wybuchał śmiechem albo zaczynał ją od tego odwodzić:
– Ala, dobrze, poczekajmy, dobrze, zastanówmy się, po co nam teraz te wszystkie pieluchy, zgrzyty i nieprzespane noce. Dajmy sobie jeszcze przynajmniej pięć lat życia.
Już nie raz odkładali to na później… Najpierw raz, a potem drugi. Po drugim razie, wezwał ją lekarz i powiedział, że powinna bardziej odpowiedzialnie podchodzić do własnego zdrowia, bo konsekwencje mogą być bardzo niekorzystne, a trzeci raz może nigdy nie nadejść z powodu komplikacji.
Czas mijał, a trzeci raz nigdy nie nadszedł. Nie nadszedł ani za rok, ani za trzy. Po tym, jak Aleks dojrzał do ojcostwa, Ala nie mogła już…
Kiedy para zdecydowała się na adopcję, Ala miała trzydzieści siedem lat, a Aleks – trzydzieści dziewięć. Wybrali nowonarodzoną dziewczynkę. Biologiczna matka dziewczynki była jeszcze bardzo młoda.
Ala od razu rzuciła się w wir macierzyństwa. Dała dziecku całą swoją miłość, oddychała nią i nie mogła się nim nasycić. Jej córka otrzymała imię Alina.
– Jesteś moim małym skarbem, moim cudem – powiedziała Ala do swojej córeczki.
Alina wyrosła na bardzo rozpieszczone dziecko, co było dość przewidywalne, ponieważ matka zawsze spełniała jej wszystkie zachcianki. Jej mąż nie zwracał na to uwagi i był zajęty pracą i zarabianiem pieniędzy. Kiedy Alina poszła do przedszkola, zaczęły się pierwsze problemy…
Kiedy Ala odbierała dziewczynkę z przedszkola, nauczycielka poskarżyła się, że dziewczynka bardzo źle się zachowuje i dzisiaj ją opluła. Ala była bardzo oburzona słowami nauczycielki, bo przecież jej mały aniołek nie był zdolny do czegoś takiego.
– Ala, no cóż, Alina czasami naprawdę przesadza, musimy ją częściej karać – powiedział małżonek.
– Ale jak ją ukarać, przecież jest bardzo mała? – Ala obraziła się na męża.
Kiedy Alina poszła do szkoły, zaczęły się coraz większe problemy. Pewnego razu ukradła zeszyt koleżanki z klasy, ale jej matka znów starała się bronić córki.
Doszło do tego, że Alina zmieniła trzy szkoły: biła się, kradła, opuszczała lekcje. Pewnego razu, gdy była w ósmej klasie, zapytano ją, gdzie chodzi w czasie lekcji, na co ona spokojnie odpowiedziała
-Na spacer.
Była tak zimnokrwista, że nic na świecie nie było w stanie wytrącić jej z równowagi.
Po ukończeniu szkoły rodzice zastanawiali się, gdzie wysłać swojego ukochanego aniołka na studia, ale aniołek zrobił wszystko po swojemu: uznał, że czas wyjść za mąż, bo był w ciąży.
Młoda para zamieszkała w mieszkaniu, które rodzice zawczasu kupili dla swojego ukochanego dziecka. Potem Alina urodziła córeczkę i Ala musiała się do nich wprowadzić, córka nie miała nawet odrobiny instynktu macierzyńskiego.
Mąż Aliny również szybko zniknął, tak jak się pojawił, a młoda matka po powrocie do zdrowia po porodzie wróciła do dawnych zajęć i zaczęła szaleć.
Wszelkie rozmowy z córką nie przynosiły żadnych rezultatów, szalała całymi dniami i nocami, nie interesując się swoją córeczką. Rok później Alina przyprowadziła do domu nowego chłopaka i powiedziała, że jest to jej ostatnia i prawdziwa miłość, i że wkrótce urodzi dziecko. Alę ta wiadomość doprowadziła do rozpaczy. Próbowała przekonać męża, aby porozmawiał z córką, ale on tylko bezsilnie wzruszał ramionami.
Tym razem Alinie urodził się chłopiec, a drugi małżonek zniknął z jej życia jeszcze wcześniej niż pierwszy. Ala musiała dźwigać na swoich barkach wychowanie wnuków, dwa mieszkania i małżonka.
Gdy pewnego razu wróciła z dziećmi do domu po spacerze, znalazła w przedpokoju kartkę z napisem: “Mamo, nie szukaj mnie, znalazłam swoją miłość! Wrócę po dzieci później”.
Kiedy Aleks wrócił z pracy, małżonkowie bardzo się pokłócili, mąż powiedział, że ma już tego wszystkiego dość, więc spakował swoje rzeczy i zamieszkał w hotelu.
Ala zdała sobie sprawę, że jej świat rozpadł się w ciągu jednej nocy i nie mogła nic zrobić ani naprawić. Nie ma wyjścia z tej sytuacji