Bardzo kochałam moją synową. Mieliśmy dobre relacje. Żyliśmy spokojnie, bez skandali, bez konfliktów. Czasami zdarzały się jakieś nieporozumienia, ale wszystko szybko mijało.
Kiedy zaszła w ciążę, byłam bardzo szczęśliwa. To już dziewiąty miesiąc, i to chłopiec. Mój syn był w siódmym niebie ze szczęścia, zawsze marzył o synu. Z dumą powiedział, że nazwie syna po swoim dziadku.
W naszej rodzinie jest zwyczaj nadawania chłopcom imion po dziadku. I tu się zaczęło… Maria zrobiła aferę, mówiąc, że oto jest jej dziecko i już sama wybrała imię.
Postanowiłam z nią porozmawiać, ale powiedziała, że już wszystko postanowiła. Pokłóciła się z mężem i powiedziała, że po urodzeniu idzie do rodziców mieszkać. Mój syn jest bardzo dobrym mężem dla swojej żony. O takim mężu można tylko pomarzyć.
A żona nie docenia jego starań. Kocha tylko siebie, jest samolubna. Mogła siedzieć cicho dla dobra męża, ale nie. Próbowałam jej wytłumaczyć, że to rodzinna tradycja, ale jej to nie ruszało.
Byłam bardzo zaskoczona, kiedy po pewnym czasie synowa powiedziała mi, że ona i mój syn już zdecydowali, jak nazwą chłopca. I że są dorośli i sami będą decydować o takich sprawach.
Są rodzicami dziecka i niech sami decydują, ale to jest też nasz wnuk, jest to też kontynuacja naszej rodzinej tradycji. Kilka dni później znów pojawiła się kwestia imienia wnuka.
Jednak moja synowa dość niegrzecznie powiedziała mi, żebym nie wtrącał się więcej w ich życie rodzinne. To był dla mnie szok.
Wychowałam syna sama , nie spałem po nocach, a dziś ona mówi mi się, żebym nie wtrącał się w ich życie rodzinne?
Proszę, powiedz mi, jak mam się zachować? Nie wiem, co robić?.