Michael myśli, że zdradzam jego córkę! Ale prawda jest zupełnie inna…

Wczoraj szedłem przez park i na tle drzew zobaczyłem dwie smutne huśtawki – jedna zepsuta, ale druga obok niej zdawała się “wziąć na siebie” trudne zadanie utrzymania równowagi tak, aby ruch był płynny i zsynchronizowany.

Po chwili coś kazało mi się ponownie odwrócić. Tym razem zobaczyłem, że mała dziewczynka kurczowo trzyma się zepsutej huśtawki, aby z niej nie spaść.

Ale nie była to już popsuta huśtawka, ale solidna, a obok niej kolejna, przynosząca radość małej księżniczce. Nie wiem jak i dlaczego, ten widok sprawił, że wróciłem myślami do czasów młodości.

Cofnąłem się do okresu, gdy byłem nastolatkiem, który chodził jeszcze do szkoy. Jak to? Tak, po prostu stałem tam jak z przymusu, przypominajc sobie wszystkie ważne, i interesujące rzeczy na zajęciach i wszystkie te co robiłem po południu.

Powoli wkręcałem się w ciężką muzykę rockową, w pewnym momencie zacząłem sobie uświadamiać, że jestem rockowcem i w związku z tym najrozsądniejszą rzeczą, jaką mogłem zrobić, było znalezienie rockowego zespołu.. Bardzo szybko stałem się członkiem takiej grupy muzycznej, dziwnie nazwanego zespołu. Większość z nich miała rowery, a ja bardzo pragnołem, by samemu taki mieć. I tak się stało, po przepracowaniu trzech lat z rzędu.

Nie potrafię opisać tej wolności, którą czujesz, gdy wiatr szarpie ci włosy, a ty jedziesz na potężnym rowerze. Stopniowo nasza grupa zaczęła przechodzić transformacje. Niektórzy uczniowie, którzy w niej byli, skończyli szkołę i wyjechali na studia w różne miejsca, niektórzy nawet za granicę. Bardziej nie dojrzali mężczyźni pozostali.

Nie przeszkadzało mi to zbytnio, ponieważ jednym z nich była osoba, która wzbudzała mój szacunek – Michał. Wydawał się znacznie mądrzejszy od wszystkich i bardziej kochający wolność. Nieważne, że miał żonę i dwie małe córeczki – jeździł na rowerze i latał jak na skrzydłach swoich marzeń. Wydawał się nieosiągalny i niemożliwy do zdobycia.

Ale pewnej nocy naprawił coś w moim rowerze, a ja postanowiłem postawić mu piwo za pierwsze zarobione pieniędze. Wpadliśmy sobie w oko. Od tej rozmowy wszystko się zaczęło. Nasza przyjaźń – wszystkie mądrości i przypowieści, które zdawał się wyciągać z niewidzialnej torby i opowiadać mi dzień po dniu.

Dzięki niemu nauczyłem się postępować mądrzej, z jego pomocą nauczyłem się złościć mniej i dbac tylko o ważne rzeczy, dzięki jego wnikliwości poszerzyłem swoje horyzonty. Nauczył mnie jak zdobywać kobiety i jak oczarować każdą z nich.

Na początku patrzyłem z lekką dezaprobatą na jego niewierność, ale on wciąż powtarzał, że z którąkolwiek kobietą by nie spał, żona jest dla niego najważniejsza. Pomógł mi też znaleźć pracę, dlatego nie poszedłem od razu na studia.

Pamiętam jeden wieczór – kiedy piliśmy piwo, do restauracji przyszła jego żona z dwiema córkami. Poprosiła go, żeby poszedł do domu. Wychodząc, mała – Sabina, przytuliła się do niego i płacząc, wyszeptała: “Tatusiu, proszę – przyjdź dziś do domu”. Odchodząc, odwróciła się do mnie i wysyczała w dziecinny sposób: “Nienawidzę cię za to, że zabrałeś nam tatusia”.

A Michał nigdy nie przestawał – jego broda była usiana już nieco jaśniejszymi włosami, lata mijały, kobiety, które przechodziły przez nasze ramiona – też. Michał był jak podręcznik do roztapiania kobiecych serc. Nigdy więcej jużnie zobaczyłem jego żony.

Ale los przygotował dla mnie niespodziankę. Widziałem, jak ten mały gniewny człowiek, Sabina, dorasta na moich oczach. Stała się niesamowitą pięknością – była wściekła, ale wolna i uparta – właśnie takie kobiety ja zawsze lubiłem.

I nie zastanawiałem się dwa razy nad faktem, że to Michał dał mi świetną broń do pokonywania kobiet. To dzięki jego broni i taktowi poderwałem jego córkę. I nie tylko ją poderwałem, ale się w niej zakochałem.

Na początku oboje opieraliśmy się naszym uczuciom. Ona – bo w mojej twarzy rozpoznała wieloletniego wroga, który zniszczył jej rodzinne gniazdo, a ja – bo nie miałem prawa okłamywać Michała. Ale magia miłości jest magią nie bez powodu.

Ukrywaliśmy nasz związek przez długi czas. A ja unikałem spotkań z Michałem pod pretekstem przygotowań do studiów. Ale kiedy zdecydowałem, że nie mogę żyć bez tej kobiety i że chcę mieć z nią dziecko, powiedziałem mu wszystko. Michał wpadł w szał:” Nie oddam córki takiemu Cyganowi” . Wyzywał, groził mi, spoliczkował mnie, a potem rzucił się na mnie z pięściami. Na koniec gorzko zapłakał nad szklanką piwa i długo przeklinał swój los. Sabina i ja pobraliśmy się.

Michał odmówił przyjścia na nasz ślub. Wbrew wszystkim zasadom i mądrościom, których nauczył mnie w życiu, powiedział, że ma teraz tylko jedną córkę. Kiedy urodził się nasz syn, nawet nazwaliśmy go Michał. Dziadek Michał nie przyszedł zobaczyć wnuka, nie usłyszał jego pierwszego gruchania. Kategorycznie zabronił też swojej żonie nam pomagać.

Moi rodzice byli już chorzy, tylko ja razem z Sabiną wzięliśmy na siebie ciężar samotnej opieki nad małym Michałem, a trzy lata później nad naszą córką Moniką.

Michał nadal uważał mnie za podrywacza. Nadal uważał, że zmieniam kobiety w moim łóżku, nie zadając sobie trudu, by zrozumieć, że z Sabiną i dwójką moich dzieci buduję swój własny, nowy świat. W którym Michał nie jest już tylko przyjacielem , ale ważną częścią nszego życia. Dzieci pytają, dlaczego dziadek Michał ich nie kocha. A ja odpowiadam, że on kocha je najbardziej na świecie , i potajemnie wiem dlaczego – bo chce dla nich najlepszej rodziny i najlepszego taty.
Pewnego dnia,moja córka Monika wygrała konkurs rysunkowy w drugiej klasie. Narysowała ogromny stary jawor, na nim dwie hustawki. Na jednej siedziała dziewczynka i słuchała śpiewającego ptaka siedzącego na jego gałęziach. “Tatusiu, gdy dziadek zobaczy tego ptaka na gałęzi jaworu to znów będzie uśmiechnięty. Bo ptaszek będzie mu śpiewał” – powiedziała Monika.

Nie raz myślę o tych dwóch huśtawkach z parku, z których jedna jest zepsuta. Huśtawki, które przypominają nam o naszej dawnej przyjaźni. I nie wiem, czy to ja wspieram jego zepsutą huśtawkę, czy on moją.

Ale jeśli jego jest zepsuta – wiem, że ta mała dziewczynka na huśtawce – tak jak moja córka, ze swoim dźwięcznym uśmiechem, dziecięcą czułością i ciągłym dążeniem do ciepłych relacji, odbuduje nasz zrujnowany świat przyjaźni.

I bardzo na to liczę. Jednocześnie wiem, że jest mało prawdopodobne, bym kiedykolwiek powierzył córkę takiemu cyganowi jak ja. Teraz rozumiem życie bardziej prawdziwie i wiem, że istnieje cienka, niewidzialna linia, która oddziela czas przed posiadaniem dzieci i po zostaniu rodzicem.

I ta linia często przeszkadza w połączeniu dwóch połówek życia, ponieważ gdzieś tam, w pierwszej, byłeś dzieckiem – być może zbuntowanym, upartym, walczącym. A w drugiej jesteś rodzicem – być może znowu takiego dziecka – zbuntowanego, upartego, walczącego. I jeśli w pierwszej połowie walczyłeś o rzeczy, co do których byłeś pewien, że są najlepsze dla ciebie, w drugiej walczysz o rzeczy, które są najlepsze dla twoich dzieci.

Zapominasz, że często są one tym, kim ty byłeś kiedyś. A potem zadajesz sobie pytanie, dlaczego ta cecha jest obecna. I polegasz na swoich dzieciach, że wezmą gumkę i wymażą ją ze swojego zycia. A po wymazaniu uczysz się akceptować ich pragnienia, aspiracje i marzenia. I najprawdopodobniej właśnie w ten sposób stajesz się Dobrym Rodzicem. Jestem tego pewien.

 

Rate article
Michael myśli, że zdradzam jego córkę! Ale prawda jest zupełnie inna…