Mój wielki sekret: Filip poznał prawdę, ale został ze mną!

Moi rodzice z góry zaplanowali kto zostanie moim mężem . Ale jak to w życiu bywa, sprawy czasem sie komplikują.

Dorastałam w małej wiosce, gdzie moja przyszłość została zaplanowana przez rodziców jeszcze przed moimi narodzinami. Wybrali Filipa, syna przyjaciela mojego ojca, na mojego męża. Był trochę starszy ode mnie.

Nasi ojcowie byli najlepszymi kumplami od dziecka, urodzili sie i dorastali razem w tej  wiosce. W tym samym roku pobrali się ze swoimi dziewczynami. Filip był pracowity – skończył liceum w pobliskim miasteczku, a w weekendy budował z ojcem dom. Wydawało się, że wszystko naprawdę idzie zgodnie z ich planem. Ale w pewnym momencie okazało się, że Filip chce się jeszcze dalej uczyć: złożył podanie szkoły rolniczej i został przyjęty.

W noc przed wyjazdem zapytał: „Nina, poczekasz na mnie?”. Wzruszyłam tylko ramionami – nie wiedziałam co powiedzieć. Ale ostatnią noc przed jego wyjazdę spędziliśmy razem zapłonęła między nami namiętność – był to mój pierwszy raz w życiu, ale tak naprawdę nie czułam do niego miłości.

Kiedy wyjechał , cały czas do mnie pisał. Przez rok byłam w domu i odpisywałam. Alepomyślałam,że ja też będę się uczyć. Złożyłam podanie na uniwersytet – miałam swoje plany a ambicje jeszcze większe. Myślałam, że w mieście zrobię karierę , stanę się sławna. Chciałam wyrwać się z wioski.

Ale. Nie zostałam przyjęta!

Zamiast tego poznałam chłopaka. Nie wróciłam do wioski – zostałam z Markiem. Teraz widziałam siebie jako jego żonę. Ale nasz romans szybko się skończył – powiedział, że juz mnie nie kocha. Spakowałam swoje rzeczy i wyprowadziłam się do przyjaciółki. Spędziłam tam miesiąc. I nagle dostałam list z domu: Filip wrócił. Pytał o mnie.

Postanowiłam wrócić do domu. Jeśli z nim się nie uda, przynajmniej zostanę z rodzicami. Moje plany się nie spełniły, ale przynajmniej żyłam i byłam zdrowa.

Czy faktycznie byłam zdrowa? Ostatnio coś było nie tak – musiałam udać się do lekarza. Podczas badania powiedział po prostu: “Musisz iść do ginekologa, gabinet obok – jesteś w ciąży”.

To było tak, jakby świat mi się zawalił. Było już za późno na aborcję, a poza tym chciałam je urodzić. Wróciłam więc do domu w ciąży, ale nikomu nie powiedziałam.

Wszystko potoczyło się własnym torem: tydzień po moim przyjeździe Filip zaprosił mnie do domu – i zostałam z nim. Miesiąc później pobraliśmy się. Ale bardzo szybko mój brzuch zaczął rosnąć. Filip się cieszył: “Młody człowiek rośnie, to dlatego!”.

Postanowiłam urodzić w mieście!

Było bardziej anonimowo, no i mogłam kogoś przekupić, żeby wpisał w akcie urodzenia, że dziecko zostało donoszone. Cóż, Robert był zbyt duży jak na niedonoszone dziecko, i sztuczka zadziałała. Mój syn wyrósł na wspaniałe dziecko. Filip kochał go, ale nie okazywał tego zbyt często. Dużo pracował, w gospodarstwie, na budowach – wracał do domu po północy, całował mnie i Roberta i zasypiał.

To mi odpowiadało – tak naprawdę nie byłam w stanie poczuć do niego silnej miłości. Ale nie było mowy, żebym go zostawiła – jak miałam sobie poradzić sama z Robertem ? Ale co zrobić:  jeśli Filip będzie chciał mieć więcej dzieci? Nie, to nie porodu się bałam, tylko tego, że jeśli dowie się prawdy, będzie bardziej kochał swoje dziecko. A jak on by zareagował, gdyby dowiedział się, że przez 5 lat wychowywał cudze dziecko?

Latem często jeździliśmy nad morze. Świeże powietrze i odpoczynek zrobiły swoje: zaszłam w ciążę. Nie mogłam urodzić. Dokonałam aborcji. W ciągu następnych 6 lat miałam jeszcze 3 aborcje. Oczywiście bez wiedzy Filipa. Wciąż powtarzał, że nadszedł czas na drugie dziecko. Ja milczałam. W pewnym momencie po prostu założyłam wkładkę domaciczną – żeby rozwiązać ten problem. Nie chciałam więcej dzieci – bałam się o Roberta.

Ale wydarzyło się coś,i jak to w życiu często bywa, los pokrzyżował moje plany, które tak misternie  układałam.

Pewnego dnia Robert jeździł rowerem po wiosce, źle skręcił – i mój chłopiec wpadł do opuszczonej studzienki. Ogromny kawałek żelaza wbił mu się w ciało. Kiedy się o tym dowiedziałam, krzyczałam jak szalona.

Kiedy czekaliśmy na karetkę, Filip przyleciał z gospodarstwa. Razem z innymi mężczyznami wyciągnęli Roberta ze studzienki. Następnie Filip zaniósł Roberta na rękach do karetki. Oczy Filipa były pełne łez. Nagle zobaczyłam  w nim zupełnie innego człowieka.

Chwila prawdy!

“Dlaczego nie powiedzieliście , że chłopiec został adoptowany?” zapytali lekarze w szpitalu po pobraniu naszej krwi. Robert potrzebował transfuzji. Okazało się, że grupa krwi Roberta była rzadka, i ani moja, ani Filipa nie nadawała się do transfuzji. To był dla niego szok . Filip patrzył na mnie jak osłupiały.  A to była walka na śmierć i życie. Nie było skąd wziąć grupy, której potrzebowaliśmy, a musieliśmy zareagować w ciągu 24 godzin.

Przyznałam się: “Robert nie jest twoim synem”. Filip poczerwieniał, a potem zbladł. Wyszedł na zewnątrz. Myślałam, że to koniec.  Ale po minucie wrócił: “Gdzie mieszka biologiczny ojciec Roberta?”. Milczałam, przełykając łzy. “Dlaczego milczysz? Nie rozumiesz, że nasz syn może umrzeć? Mój syn umiera!”

Nigdy nie zapomnę tych słów.

Powiedziałam mu, co wiem. Znalazł Marka, który przyszedł i poprosił nas tylko o to, by jego żona sie niedowiedziała o Robercie. “Nie chcemy od Ciebie nic więcej – po prostu uratuj naszego syna. Nic nie powiemy.”

Uratowali Roberta!

Mark nigdy więcej nie zadzwonił. A ja, po wszystkim, zakochałam się w moim mężu jako nastolatka. Filip powiedział Robertowi, że nie to jest ważne, kto był jego biologicznym ojcem, ale kto wychował go od dziecka.        I że nigdy, ale to nigdy nas nie opuści.

Byłam wtrdy już pewna, że chcę urodzić Filipowi nasze dziecko. Ale na przeszkodzie stanęły moje wcześniejsze  aborcje. Wtedy Filip zasugerował adopcję. I tak Mateusz pojawił się w naszej rodzinie – kochaliśmy go jak własne dziecko. Kiedy Mateusz miał trzy lata, zaszłam w ciążę i urodziła się nasza urocza córeczka.

Od tego momentu minęło kilka lat. I jesteśmy bardzo szczęśliwi. Od czasu do czasu śnią mi się koszmary o moich nienarodzonych dzieciach i o tym, jak nie wiele brakowało, a zrujnowałambym życie swoje i mojego syna.

Dziękuję losowi, że ostatecznie plan, którzy moi rodzice przygotowali dla Filipa i dla mnie, okazał się moją najlepszą decyzją w życiu.

 

Rate article
Mój wielki sekret: Filip poznał prawdę, ale został ze mną!