Alina była szczęśliwa, ponieważ znalazła mężczyznę, z którym chciała dalej budować swoje życie. Każda randka z nim była magiczna i pogodna. Obdarowywał ją bukietami kwiatów i prezentami. Każda koleżanka zazdrościła jej szczęścia, tylko Barbara powtarzała:
– on jest z Tobą, bo po prostu potrzebuje pieniędzy, a ty je masz.
Ja jednak nie zwracałam uwagi na słowa koleżanki i dalej cieszyłam się swoim szczęściem.
Sześć miesięcy po poznaniu mojego chłopaka postanowiłam przedstawić go moim rodzicom. Jednak początkowo rodzice nie byli zbyt zadowoleni z mojego wyboru, ponieważ ojciec marzył, że wyjdę za syna jego partnera biznesowego. Jednak ojciec i matka uszanowali mój wybór i wszystko poszło świetnie.
W ciągu roku zostaliśmy oficjalnie mężem i żoną. Na naszym weselu było ponad stu gości. Prezentem ślubnym od moich rodziców było mieszkanie w centrum miasta. Kiedy razem z mężem patrzyliśmy na miasto z naszego dwudziestego piętra, wydawało się, że cały świat leży u naszych stóp.
Tata szybko znalazł dla mojego małżonka świetną posadę w swojej firmie. Potem mój małżonek został zastępcą ojca i zajmował się ważnymi sprawami.
Stopniowo ojciec go polubił, bo świetnie sobie radził ze wszystkimi zadaniami. Tata powiedział kiedyś, że teraz jest spokojny o przyszłość firmy, bo ma godnego zastępcę. Na początku żyliśmy z mężem tylko dla siebie. Często wyjeżdżaliśmy na wakacje za granicę. Odwiedzaliśmy trzy, a nawet cztery kraje rocznie. Ale potem moi rodzice zaczęli rozmawiać o tym, że dobrze by było, gdybyśmy mieli dzieci. Zaczęliśmy myśleć o posiadaniu dziedzica.
Od momentu, gdy zaczęliśmy o tym myśleć, minęło kilka miesięcy, a test cały czas pokazywał jedną kreskę. Zaniepokoiliśmy się i zdecydowaliśmy, że musimy się przebadać. Oboje poddaliśmy się badaniu. Okazało się, że mam problem.
Zaczęłam się leczyć. Leżałam w drogich klinikach, często jeździłam do specjalistów . Bez rezultatu. Kilkakrotnie poddawałam się zabiegowi zapłodnienia in vitro, ale i to nie przyniosło żadnych efektów. W tym czasie miałam już trzydzieści lat, a o dziecku mogłam tylko marzyć.
Postanowiliśmy, że będziemy rodzinnie świętować moje urodziny. Ze strony męża przyjechała jego matka i siostra, a z mojej strony przyjechali moi rodzice i dwoje innych krewnych.
W połowie bankietu niespodziewanie zadzwonił mój telefon. W pokoju było bardzo głośno, więc wyszłam na zewnątrz. Dzwonił do mnie jakiś nieznany numer. Myślałem, że to ktoś z moich przyjaciół, ale w słuchawce zabrzmiał nieznany mi głos.
Dziewczyna najpierw się przedstawiła, a potem powiedziała:
– Alina, znam cię dobrze, dlatego proszę, abyś mnie wysłuchała i spokojnie reagowała na moje słowa. Twój małżonek i ja jesteśmy ze sobą od dawna i bardzo się kochamy, a poza tym niedługo będziemy mieli dziecko. On jest taki szczęśliwy. Powiedział mi, że nie możesz mieć dzieci, więc proszę cię, abyś pozwoliła mu odejść, bo tylko ze mną może być naprawdę szczęśliwy.
W tym momencie prawie upadłam. Potem pozbierałam się i poszłam w stronę gości. Uśmiechałam się z całych sił,udawałam, bo mój radosny nastrój zniknął.
Gdy zostaliśmy z rodzicami sami, opowiedziałem im o telefonie. W tym momencie mój małżonek zbladł jak ściana i nie potrafił nic wyjaśnić. Ojciec wpadł w furię i wyrzucił go na ulicę. Kiedy podjechałam pod nasz blok, przed podjazdem czekał na mnie pijany małżonek.
Zaczął mnie przekonywać, że nie wie, jak to się stało. Mówił, że dziewczyna po prostu go oczarowała. Potem zaczął mówić, że po prostu szukał surogatki, która mogłaby urodzić dla nas dziecko. Powiedział, że ją zostawił.
Uwierzyłam mężowi i wpuściłam go do mieszkania. Następnego dnia rano zadzwoniłam do taty i powiedziałam mu, że pogodziliśmy się i że wszystko jest w porządku. Jednak nadal czułam się trochę niespokojna.
Teraz siedzę i zastanawiam się, czy powinnam pozwolić mu odejść do tej dziewczyny, tym bardziej że wkrótce urodzi im się dziecko. Kocham go jednak i wiem, że będę cierpieć. Nie wiem, co mam zrobić?