Mój mąż i ja jesteśmy małżeństwem od piętnastu lat. Żyjemy dobrze. Czasami się kłócimy, jak wszystkie pary, ale rzadko. Mamy dzieci – syna i córkę. Córka ma trzynaście lat, a syn cztery. Mieszkamy w 3-pokojowym mieszkaniu, które podarowali mi rodzice.
Nadszedł dzień moich urodzin. Kończyłam 35 lat. Postanowiliśmy uczcić to święto na łonie natury, wstaliśmy rano, dnia poprzedniego kupiliśmy wszystko co potrzebne, zamarynowaliśmy mięso.
Mój mąż wyszedł z kuchni i wszedł do niej z ogromną paczką. Uśmiechnęłam się i pomyślałam, że czeka mnie dobry prezent, bo paczka była taka duża. Kiedy otworzyłam paczkę, byłam w szoku. Zawierała zestaw ręczników. Oczywiście byłam trochę zdenerwowana, ale nie okazywałam tego. Przytuliłam i pocałowałam mojego małżonka. W końcu najważniejszy nie jest prezent, ale troska i uwaga.
Odpoczęliśmy na łonie natury, zjedliśmy grilla, sałatki i owoce. Potem pojechaliśmy do domu.
We wrześniu były urodziny mojej teściowej. Jej urodziny wypadają jesienią, więc świętowaliśmy je w domowej atmosferze. Zrzuciłam na męża obowiązek kupienia prezentu z wyprzedzeniem, nie wdając się w szczegóły, co ma kupić.
Mąż przyszedł i wręczył mamie prezent. Była to niewielkich rozmiarów koperta, na której widniało logo biura podróży. Od razu wiedziałam, że mąż kupił jej wycieczkę. Wkrótce dowiedziałam się, że była bardzo droga.
Byłam zdenerwowana. Uważałam, że to niesprawiedliwe, że ja dostałam zestaw ręczników , a moja teściowa kosztowną wycieczkę na zwykłe urodziny.
Postanowiłam dać małżonkowi małą nauczkę. Zaproponowałem teściowej wspólny lot na wakacje. Zgodziła się i nic nie powiedziałyśmy mojemu mężowi. Mam nowoczesną teściową, która wygląda młodo, więc łatwo mi się z nią porozumieć.
Razem z teściową pojechałyśmy na wakacje, zostawiając męża w domu z dziećmi. W ten sposób sama zrobiłam sobie prezent.