Urodziłam syna, gdy miałam 40 lat. W szpitalu położniczym powiedziano mi, że jestem starą kobietą. Choć może to zabrzmieć dziwnie, wydaje mi się, że to właśnie w tym wieku można naprawdę zrozumieć wszystkie radości macierzyństwa.
W końcu jesteś już w pełni ukształtowaną osobą z doświadczeniami życiowymi i wartościami, które bardzo różnią się od tych w wieku 20 lat.
Byłam w pełni zajęta wychowaniem mojego syna i poświęcałam mu cały swój wolny czas. Adam był posłusznym, dobrze wychowanym dzieckiem i nigdy nie miałem z nim żadnych problemów. Moje koleżanki zawsze powtarzały, że mam szczęście do tego dziecka, ponieważ nie sprawiał większych kłopotów, w przeciwieństwie do ich łobuzów.
Tak było do czasu, gdy Adam skończył 14 lat. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że po prostu nie znam już mojego dziecka. W ogóle mnie nie słuchał, zaczął się brzydko odzywać, robić rzeczy na opak i na złość.
– To wiek przejściowy. U nas też tak było, powtarzali mi ci sami znajomi. Czekałam z niecierpliwością, aż ten okres się skończy, ale okazało się, że dopiero się zaczął.
W wieku 16 lat Adam stał się po prostu nie do opanowania i nie mogłam nawet z nim porozmawiać. Często nie było go w domu, a w szkole był najgorszym uczniem w klasie.
Przed nim była matura i bardzo się martwiłam, że mój syn nie zda egzaminów końcowych. Ale na szczęście dla mnie zdał, i teraz przygotowywał się do balu z okazji ukończenia szkoły.
Ja oczywiście również planowałam tam pójść. Kupiłam nawet suknię wieczorową na takie wydarzenie, przymierzałam ją w lustrze, gdy Adam wrócił do domu. Rzuciwszy mi oceniające spojrzenie, zapytał:
– A gdzie ty pójdziesz w tej sukni? Może do pracy?
– Gdzie? – Byłam zaskoczona. – Na bal, oczywiście.
– Wyglądasz w tej sukience jak stara baba – powiedział mój syn – nie waż się tam iść i nie rób mi wstydu!
Zaniemówiłam. Naprawdę nie spodziewałam się tego usłyszeć.
– Nie wstyd ci tak mówić do matki? – Byłam oburzona. – Żadnego szacunku! Nie jestem twoją dziewczyną, szczerze mówiąc, żebyś mnie tu oceniał.
– Wszystkie matki moich przyjaciółek przyjdą wystrojone, a ty masz na sobie jakąś przedpotopową sukienkę – powiedział Adam .
– Matki twoich przyjaciół są po czterdziestce, nie więcej. A ja jestem grubo po pięćdziesiątce. Więc pozwól mi zdecydować, w co się ubrać.
– W takim razie równie dobrze możesz w ogóle nie przychodzić na mój bal! – krzyknął Adam . – Nie chcę, żeby wszyscy widzieli, ile lat ma moja matka!
Moje oczy pociemniały, gdy to usłyszałam. Nogi mi się ugięły i usiadłam na kanapie obok. Moje ciśnienie krwi nagle wzrosło i poczułam zawroty głowy.
Ale to była drobnostka w porównaniu z tym, co działo się w moim sercu. Uraza, ból, złość, bezradność. Wszystkie te uczucia zebrały się w jedną wielką kulę i zalały mnie od stóp do głów.
– Chcesz powiedzieć, że się mnie wstydzisz? – Zapytałam w końcu Adama.
– Chodzi o to, że ubierasz się jak babcia, co jeszcze bardziej podkreśla twój wiek – próbował się usprawiedliwić Adam , zdając sobie sprawę, że powiedział trochę za dużo.
– Dobrze, jak się mie wstydzisz, nigdzie się nie wybieram – odpowiedziałam cicho.
Adam demonstracyjnie przewrócił oczami i poszedł do swojego pokoju. Bardzo zabolały mnie słowa mojego syna.
Nigdy bym nie przypuszczała, że kiedyś bezbronne małe dziecko wyrośnie na kompletnego egoistę, uważającego mnie za coś starego. I zupełnie zapomni, jak jeszcze kilka lat temu przybiegał do mnie ze stłuczonym kolanem, płacząc wniebogłosy.
Choć jest mi teraz bardzo źle, jeśli Adam kiedyś znów przybiegnie do mnie zapłakany, zrobię wszystko, co w mojej mocy, by się uśmiechnął, tak jak robiłem to przez wszystkie te lata do tej pory.