Kiedy byłem zwykłym robotnikiem, pracującym jak wszyscy inni – za grosze, z jakiegoś powodu wszyscy moi krewni mnie uwielbiali, zapraszali na wszystkie rodzinne spotkania , pomagali mi, gdy potrzebowałem pomocy.
Byłem zmęczony życiem jak wszyscy inni i postanowiłem stworzyć własny biznes od podstaw, ale nie miałem pieniędzy. Moi rodzice zmarli, gdy miałem 19 lat: mieli wypadek samochodowy. Moja ciotka wyszła za mąż za bogatego mężczyznę. Myślałem, że nie będzie problemu, by mi pomogła. Myliłem się.
Ciotka powiedziała, że ten biznes jest ryzykowny, dlatego nie chciała w niego inwestować. Nie dziwię się jej. Na jej miejscu zrobiłbym to samo. To jej wybór, zrozumiałem go, zaakceptowałem i nie obraziłem się. Bank nie wchodził w grę – odsetki są tam ogromne, nie było mnie na to stać. Musiałem oszczędzać na wszystkim – nawet na jedzeniu, szukać dodatkowej pracy i odkładać pieniądze na własny biznes.
Nieco później wszystkie moje myśli stały się jaśniejsze. Wiedziałem, jakiej firmy chcę, czego potrzebuję do jej stworzenia, jakiego rodzaju kapitału początkowego potrzebuję i jakich pieniędzy potrzebuję na początek. Byłem zdeterminowany, aby pójść na całość, nie rezygnując ani na krok. Marzyłem o własnym biznesie od dzieciństwa, a tutaj powoli dostawałem szansę na stworzenie go samemu. Jedyne, co mnie bolało, to dokuczanie ciotki. Za każdym razem, gdy gdzieś się pojawiałem, śmiała się i krzyczała:
– Jakże ważny, jakże rzeczowy jest nasz biznesmen. Zgodził się usiąść z nami przy jednym stole.
Kiedy udało mi się osiągnąć cel, jakim było otwarcie własnej firny, wszyscy moi krewni natychmiast się ode mnie odwrócili, zwłaszcza ciotka. Nie złamałem się. Nigdy nie byłem tak zmotywowany. Półtora roku później otworzyłem kilka oddziałów w naszym mieście.
Wtedy moja ciotka zadzwoniła do mnie z prośbą, mówiąc, że Marek (jej syn) zamierza iść na studia. Potrzebował pomocy z zakwaterowaniem. W tym czasie moja ciotka była już po rozwodzie i nie mogła znaleźć pracy, która zapewniłaby chociaż minimalny dochód, więc przypomniała sobie o moim istnieniu.
Ja, co zrozumiałe, odmówiłem im pomocy. Zamierzałem otworzyć oddziały w innych miastach, co wymagało dużych pieniędzy. Z powodu mojej odmowy ciotka całkowicie się ode mnie odwróciła, nigdy już ze mną nie rozmawiała…..
Teraz moje oddziały są już otwarte. Biznes kwitnie, a Marek wciąż siedzi na karku swojej mamy. Żaden z krewnych nie chce go przygarnąć ani pomóc mu finansowo – ciotka w swoim czasie odrzuciła ich wszystkich.