Miałam 19 lat, kiedy dowiedziałam się o ciąży.
Moi krewni kazali mi pozbyć się dziecka. Mieliśmy 2-pokojowe mieszkanie, w którym mieszkała moja matka, ja, moja siostra, ciotka i babcia. Nikt nie chciał kolejnego dziecka w domu.
Mama wychowywała mnie i moją siostrę sama i dlatego nie była zachwycona moją ciąża – wnukiem czy wnuczką – w wieku 19 lat. Ale ja od samego początku wierzyłam, że dam radę sama wychować malucha. Byłam osobą lubianą wśród przyjaciół, chłopaków, nauczycieli. Kochałam ojca mojego dziecka. Ale on też kazał mi się go pozbyć.
Nie spałam całą noc, a rano powiedziałam mamie, że nie będę ich słuchać i urodzę! Wtedy moja matka pokazała mi drzwi i powiedziała, że nie mogę liczyć na pomoc z jej strony. Teraz byłam ciężarną kobietą na ulicy. Oczywiście na początku było bardzo ciężko. Postanowiłam jednak nie rozpaczać i zrobić wszystko dla dobra mojego przyszłego dziecka.
Na początku było bardzo ciężko, ale nie poddałam się. Znalazłam pracę. Ukończyłam też studia. Od tego czasu minęło 9 lat. Udało mi się urodzić, wychować małą. Ale nie udało mi się zbudować życia osobistego. Mam własne mieszkanie, ale planuję zamienić je na nowy dom, bo w kawalerce jest za ciasno.
A wiesz, jaka jest ironia losu?
Mieszkam w sąsiedztwie mojej matki. To znaczy, każdego ranka, kiedy wynosi śmieci z mieszkania, wpada na mnie i moje dziecko na klatce schodowej. Moja córka oczywiście nie wie, że ta kobieta jest jej babcią. A ja nie potrafię znaleźć w sobie siły, żeby jej wybaczyć…
Ona już dawno stała się dla mnie obca. To było wtedy, gdy pokazała mi palecem w drzwi. Ciotka wyszła za mąż, babcia wyjechała, a siostra podróżuje ze swoim chłopakiem.
Przez cały ten czas moja matka zadzwoniła do mnie tylko raz. Było to po narodzinach mojej córki. Potem nie słyszałam już jej głosu. Rozumiem, że muszę jej wybaczyć, ale proszę, wybacz mi, nie mam siły na to.
Pamiętam, jak wyszłam z porodówki z dzieckiem na ręku i nie wiedziałam, dokąd pójść. Pamiętam, jak w nocy obgryzałam paznokcie i płakałam, gdy nie było mleka, by nakarmić dziecko.
Wtedy moja przyjaciółka przyszła się ze mną spotkać. Będę jej wdzięczna przez całe życie. Zrobiła dla mnie więcej niż moja matka, jeśli można ją tak nazwać.
Moja wierna przyjaciółka jest teraz matką chrzestną mojego maleństwa. A ja nie mogę jeszcze wybaczyć mojej matce.
Wybaczyłabyś jej na moim miejscu?