Rozmawialiśmy o kwestii mieszkania jeszcze przed ślubem.
Moi rodzice mieszkali w bardzo małym domku jednorodzinnym. Moja teściowa mieszkała sama w trzypokojowym mieszkaniu. Wynajęcie mieszkania było bardzo drogie.
Poprosiliśmy teściową, żebyśmy mogli u niej zamieszkać. Zgodziła się. Nie wiedzieliśmy jednak, na co się piszemy. Muszę dodać, że formalnie w dokumentach było napisane, że mieszkanie należy do mojego męża. Jednak jak się okazało w mieszkaniu był tylko jeden właściciel: jego matka.
Ojciec mojego męża przed śmiercią spisał akt darowizny na rzecz syna.
Dlaczego to zrobił? Wiedział o swojej nieuleczalnej chorobie i chciał zaopiekować się synem, ponieważ myślał, że żona może ponownie wyjść za mąż.
W mieszkaniu mój mąż nie czuł się panem. Nie wtrącałam się w ich sprawy. Zastanawiałam się za to, jak kupić wspólne mieszkanie.
Przez sześć lat mieszkałam z teściową pod jednym dachem. Przez cały ten czas oszczędzaliśmy każdy grosz, aby w końcu mieć własny kąt.
Moje stosunki z matką męża układały się normalnie. Nie było między nami konfliktów, sprawiedliwie dzieliłyśmy obowiązki i wydatki. Wkrótce opracowaliśmy nawet harmonogram, kto i kiedy może korzystać z pralki.
I tak w końcu mieliśmy w ręku potrzebną kwotę. Wystarczyło nam pieniędzy na mieszkanie z dwoma pokojami. Kiedy już mieliśmy szukać mieszkania, okazało się, że jestem w ciąży. Nie planowaliśmy mieć dzieci tak wcześnie, ale los chciał inaczej. Mój mąż zaproponował, żeby dobrać kredyt hipoteczny na mieszkanie z trzema pokojami. Zgodziłam się. Kupiliśmy je.
Na parapetówkę przyszli wszyscy nasi przyjaciele i krewni, w tym moja teściowa. Wszyscy byli szczęśliwi i gratulowali nam zakupu. A wtedy moja teściowa oświadczyła:
– Cieszę się, że staliście się właścicielami trzypokojowego mieszkania, trzymałam was u siebie przez te wszystkie lata za darmo, więc teraz czekam na waszą wdzięczność. Mam nadzieję, że mój syn zrezygnuje z udziału w moim mieszkaniu. Gdyby nie ja, nigdy nie zaoszczędzilibyście na własne lokum”.
Wstałam i poprosiłam teściową, żeby wyszła. Byłam tak zraniona, że nie potrafiłam nawet znaleźć słów, by odpowiedzieć. Mój mąż był oszołomiony. Dlaczego kłamała przy ludziach? Kupowaliśmy chleb i inne zakupy na zmianę,płaciliśmy połowę rachunków za media i inne.
Nie chcemy już utrzymywać kontaktów z tą dwulicową osobą. Dzięki Bogu goście nie zwrócili uwagi na ten incydent.