Gdy tylko zalegalizowaliśmy nasz związek, wtedy właśnie wydarzyła się ta historia.
Początkiem tej historii był ślub, bo już wtedy zauważyłam, jak bardzo jest zła i jak bardzo jest dziwna. Kiedy byliśmy z mężem młodzi, mieszkaliśmy w domu mojej teściowej. Gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania, od razu powitała mnie swoim żałosnym spojrzeniem, pokazując na wszelkie możliwe sposoby, jak szczerze cieszy się, że wreszcie bierzemy ślub.
Czaiła się w niej jakaś ukryta agresja. Co jakiś czas próbowała znaleźć moją słabość, aby potajemnie mnie skrzywdzić.
Na przykład jej nocne zmywanie naczyń, które były już czyste. Kiedyś nawet próbowałam się dowiedzieć, dlaczego robiła to w środku nocy. Ale bezskutecznie.
Rzucała mi tylko swoje zwykłe niewinne spojrzenie i mówiła:
– Były brudne, więc je umyłam.
Czyli okazuje się, że moje czyste umyte talerze są w jej oczach brudne? – pomyślałam, po czym ostatecznie zwątpiłam w jej dobre intencje wobec mnie.
Jednak jeszcze przez długi czas wszystkie jej dziwactwa w stosunku do mnie odbierałam jako rodzaj matczynej rady czy pomocy.
Okazało się, że z moją bardzo bliską przyjaciółką pracowała znajoma teściowej, a więc docierały do mnie różnego rodzaju sprośne historie na mój temat. Rzekomo byłam harpią, a mój mąż był ze mną biedny.
Tak, moja teściowa okazała się chochlikiem.
Ponieważ została obdarzona przez Boga wielkim “zamiłowaniem” do czystości, jej mieszkanie było tak sterylne, że człowiek mógł łatwo pomyśleć, że znajduje się na sali operacyjnej. Zresztą nieustannie zmuszała mnie do szorowania podłóg. Starałam się, oczywiście, jak mogłam, ale trudno zadowolić kogoś takiego.
Kiedy więc znów wyjechała w interesach, kazała nam zachować sterylność całego mieszkania. Nawet najmniejsze cząsteczki, które znalazła na deskach podłogi, mogły z łatwością pogrążyć ją w najgłębszym szoku.
Co tu dużo mówić, nie daj Boże, zobaczyła kątem oka nieumytą filiżankę czy talerz – to mogło przyprawić ją o zawał. Dlatego też, gdy była w zasięgu wzroku mojego i mojego męża – na wszelkie możliwe i niemożliwe sposoby staraliśmy się zachować należytą czystość.
Przez ten czas, który moja teściowa spędziła w podróży służbowej, staraliśmy się oderwać od tego wszystkiego i odpocząć. Zaczęliśmy sprzątać dopiero trzy dni przed jej powrotem.
A ona podejrzewała mojego męża i mnie o “sztuczki”, celowo podała złą datę, by potem nagle pojawić się i sprawdzić, jak faktycznie utrzymujemy porządek. Mało tego, zawsze starała się zabrać ze sobą któregoś ze swoich współpracowników, żeby mnie upokorzyć i pokazać, jaka ze mnie bałaganiara.
Pewnego dnia, po wyszorowaniu wszystkiego do niewiarygodnej czystości, nie pozostało mi nic innego jak tylko czekać na przyjazd teściowej. Godzinę później moje oczekiwania zostały spełnione i usłyszałam charakterystyczne skrzypienie klucza wkładanego do dziurki od klucza.
To moja teściowa przyjechała z orszakiem swoich koleżanek. Trudno oddać zaskoczenie i zażenowanie, jakie w tym momencie odczuwała moja teściowa, bo mieszkanie lśniło jak na wystawie. Stała z boku koleżanek, które już zaczynały szeptać za nią. Rozglądała się niedyskretnie po każdym kącie w próżnej próbie znalezienia jakiejś wady, ale bezskutecznie.
A ja stałam spokojnie i uśmiechałam się do siebie. Bo w końcu, choć trochę, ale udało mi się ją zawstydzić.