Moja teściowa zdecydowała się na szczerą rozmowę ze mną. Dała mi wiele wskazówek: od nie zawsze wypolerowanych butów, po źle wyprasowane koszule. “Zobacz, jakie masz brudne buty! Widać, że twoja żona o ciebie nie dba”. Takimi słowami witała nas moja teściowa, gdy przychodziliśmy w odwiedziny. Czułem się nieswojo, ale po cichu wszedłem do pokoju.
Później moja teściowa postanowiła porozmawiać ze mną w cztery oczy. Udzieliła mi wielu rad: od nie zawsze wypastowanych butów po źle wyprasowane koszule.
Na początku postanowiłam ugryźć się w język i nie zaostrzać konfliktu. Przecież większość teściowych lubi dokuczać swoim zięciom. Jednak kontekst i podniosły ton rozmowy sprawiły, że pękłam: Na początku starałam się powstrzymywać, ale w końcu nie mogłam się powstrzymać, żeby nie odpowiedzieć w ten sposób. To naprawdę nie jest jej sprawa!
– Barbaro, nie powinienem opiekować się twojego syna. On już dorosły.
Byłam zbulwersowana reakcją przyjaciółki na moje wyjaśnienie. Nie mogłam uwierzyć, że tak bardzo oburza ją pomysł, aby kobieta była równorzędnym partnerem w związku. Upierała się, że kobiety powinny zadowalać się wykonywaniem połowy pracy mężczyzny i że to zupełnie normalne, że pełnią rolę służących swoich mężów.
Powiedziałam jej, że czasy się zmieniły i że teraz zarówno od mężczyzn, jak i od kobiet oczekuje się równego wkładu w obowiązki domowe. Pracuję tak samo ciężko jak mój mąż, przyczyniając się finansowo do utrzymania naszej rodziny, podczas gdy on nie bierze udziału w zakupach spożywczych ani w gotowaniu. W tych okolicznościach, dlaczego miałabym być ograniczona do usługiwania dorosłemu mężczyźnie, który potrafi sam o siebie zadbać?
Partnerzy w małżeństwie powinni być równi sobie, a nie być wycieraczkami. Nawet wbicie gwoździa mój mąż uważa za osiągnięcie, nic więc dziwnego, że jest zbyt leniwy, by wyczyścić sobie buty. W małżeństwie chodzi o wzajemny szacunek i równość partnerów – wszelkie próby zmiany tego stanu rzeczy podejmowane przez moją teściową spełzną na niczym. Uważam też, że nadopiekuńczość szkodzi małżeństwom.
Podczas naszej rozmowy teść wszedł do kuchni i poprosił żonę, aby zrobiła mu kawę. Teściowa odpowiedziała, że jest zbyt zajęta – “Jak chcesz, to możesz sam sobie zrobić”. Po naszym wyjściu mój mąż stał się podejrzanie pomocny i przypomniał sobie, że ma dwie ręce i potrafi o siebie zadbać.